zuchwała kradzież na Koffiem Jamesie w pociągu relacji...
Zuchwała kradzież na Koffiem Jamesie w pociągu relacji Wrocław Główny - dom miała miejsce w dniu 8.06.2024. Wtedy ów wraz wieloletnim partnerem I' wracał był z 16-go marszu równości ze stolicy Dolnego Śląska.
Pociąg odjechał o 19:20. Po godzinie ładowania telefonów Koffie oraz I' udali się do wagonu Wars spożyć strawę fizyczną i duchową. Poznali bardzo miłych ludzi z różnych zakątków swojego kraju. Pomogli wyjść z pociągu jednemu 25-letniemu chłopcu z wybitymi częściowo jedynkami - który choć jak deklarował zarabiał do 8 tysięcy złotych w sklepie typu Dino, szybko trwonił ten majątek na alkohol i bójki. Andrzej, bo takie podał ów mężczyzna imię, był tak najebany, że po wyniesieniu go z pociągu położył się na peronie jak długi. A kiedy mężczyzna wstał to poruszał się tak niepewnym krokiem, że kierownik pociągu zatrzymał pojazd z obawy, że niechybnie wpadnie pod koła maszyny, która pokroi go jak salami żelaznymi kołami. I dopiero jak konduktor zagonił go do przejścia podziemnego to pociąg wznowił bieg.
Potem dosiedli się do Jamesa i I' mężczyźni z Warszawy, co niby handlowali długami firm i nieruchomości. I' poczuł się jak w znanym z lat 90-tych filmie, gdzie bohaterowie w betonowych butach lądowali na dnie rzeki. Korzystając z chwili nieuwagi - James wraz I' wymknęli się do swego wagonu. Do miejsc swych dotarli koło 22:15, niestety ich wykupione siedzenia zajęte były przez mężczyznę i kobietę - mocno zaprawionych alkoholem - wracających ze Zduńskiej Woli do miasta.
I' wszedł w poważną dyskusję z parą, a następnie wezwał konduktora - który przegnał ludzi z nieswoich miejsc. Ale co zauważyli nasi bohaterowie, brakowało kabla do telefonu jednego z mężczyzn! Pasażerowie potwierdzili, że nikt inny poza tą parą - nie zajmował, ani nie zbliżał się do miejsc wykupionych przez I' i Koffiego. Ta informacja była jak płachta na byka dla I', który ruszył do mężczyzny i zaczął się z nim wykłócać. Mężczyzna wywalił policyjną blachę i krzykną pijacko, że niczego się nie obawia. Wołał, że I' wraz z Jamesem: chuja mu zrobią! James pobiegł po konduktora, a konduktor po kierownika. W tym czasie pociąg dotarł do stacji na której para wysiadał - kobieta wyraźnie szybko oddalała się z miejsca zdarzenia nie chcąc wchodzić w żadną dyskusję, a mężczyzna pijacko dyskutował.
Kierownik zamiast wezwać SOK, zamydlił oczy poszkodowanych, że mają (PKP) materiał wideo i jak zostanie sprawa zgłoszona na policję to zostanie zabezpieczony ów monitoring wagonu. I' i James nie chcieli awantury. Skradziony kabel miał wartość może 100PLN? Może mniej. Mili złodzieje nie ukradli ładowarek ani kabla I' - bo ów ma nowszy model telefonu z inną końcówką wymaganą przez UE dla tej marki telefonów.
Na stacji docelowej nie udało się mężczyznom zgłosić kradzieży bo... nie ma tam posterunku. O godzinie 2:30 nie udało się zgłosić mężczyznom zdarzenia bo dyżurny z psiej budy w miejscu zamieszkania mężczyzn, gdzie kazały głosy spod 112 zgłosić - stwierdził, że składający są pod wpływem alkoholu. Byli! W niedzielę dnia 9.06.2024 nie udało się Jamesowi zgłosić bo... policja miała akację na mieście i wszyscy byli zajęci... Kiedy Koffie zgłaszał zdarzenie w dniu 10.06.2024, był to poniedziałek, policjantka zapytała: a na jaką cholerę zostawiasz pan kabel w gniazdku w wagonie i wychodzisz sobie w diabły? I tu przebiegło w głowie Jamesa zdanie, które wyartykułował I' w trakcie zdarzenia: zostawiam te kable, od lat bo przecież nie żyjemy w kraju trzeciego świata, a przynajmniej tak mi się wydawało...
Trzeci, trzeci, tylko poprzebierany za drugi i pół... :-)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest!
Usuń