już czas?
Już
czas? Urlop trwa(ł) dość długo! Ale czy to urlop? Nie – to moja wewnętrzna
ucieczka w Świat ciszy i spokoju. Chowam się tam przed całym tym zgiełkiem,
przed niepokojem, który towarzyszy mi od kilku miesięcy. Staram się znaleźć
złoty środek i wypracować wewnętrznie przekonanie, że moje problemy są banalne.
Przynajmniej te, które martwią mnie w związku z pracą. I brakiem urlopu
rzeczywistego, którego mnie pozbawiono chwilowo do odwołania.
Z
drugiej strony widzę, co się tu dzieje – w na tym wycinku planety, na wielkim
znamieniu tego globu. Brzydzi mnie to okropnie. Choć Białystok to było mocne
uderzenie. Chciało się wtedy pisać i pisać – inni to zrobili lepiej – atmosfera
strachu była naprawdę wyczuwalna pośród ludzi. A potem ta cała kampania tych
wymiotów tego ohydnego jadu nienawiści. A teraz się oburzają, że ktoś podrzyna
gardło dmuchanej seks-lalce z wizerunkiem jakiegoś propagandzisty
faszystowskiego? Trochę tego nie potrafię pojąć! Sieją wiatr, nie jedna czy
druga strona – wszyscy! Wszyscy czyszczą broń. Będzie sztorm! Będzie wielki
tajfun i ofiary padną. Skostniała konserwa stojąca na usypanej z fałszu
fasadzie – woła o obronę tradycyjnych zachowań społecznych. Ale nie miejcie
robionej wody z mózgu – im tylko chodzi o święty porządek na białym obrusie –
pod stołem gdzie Allach nie zajrzy – róbta, co chceta. Ministrant spermę z
twarzy wyciera – kiedy jego klecha w tym barłogu wreszcie dojdzie – potem w
ukrytej kamerze po latach powie, że: chciałeś żeby Ciebie ksiądz popieścił,
byłeś głodny tych pieszczot. Ale to wszystko jest pod spodem – nie widoczne dla
oczu, czyli nie interesuje ducha. A przynajmniej tak sobie mono-wiercy
wymyślili. Sprytny wytrych by mieć czyste cośtam!
Nie
komentuję, bo nie ma sensu. Będziemy żyć w Polsce naszych marzeń. Już w niej
żyjemy! Dostałem żylaka, w sumie mam to od lat, ale teraz zaczęło mi dokuczać –
lata nieaktywnego trybu życia się kłaniają. W styczniu dostałem skierowanie do
chirurga z NFZ-u. Sprawa nie jest bardzo pilna, więc postanowiłem iść ze sprawą
drogą urzędową – po bożemu. Pięć miesięcy się czeka na wizytę! Będąc poważnie
chorym – człowiek już by dawno umarł! Ale to tylko pierwsza wizyta – spotkanie
lekarza i powiedzenie mu, z czym się do niego przychodzi. Kolejne dwa miesiące
oczekiwania na badanie. Po badaniu okazuje się, że chirurg na urlopie. Jego
młody zastępca mówi do mnie: operacyjne!
Operacyjne, co kurwa? – Dopytuję. Pana
problem. Najlepsza opcja to operacyjne usunięcie problemu. Ale są inne opcje,
mniej inwazyjne, pan jest młody doczyta pan w internecie. Daję skierowanie i
proszę próbować do sekretariatu się zapisać, może będzie miał pan szczęście. Do
widzenia! Wychodzę w sumie w szoku – przyjęto mnie po blisko ośmiu
miesiącach po to, aby oznajmić mi, że mam sobie doczytać w sieci o metodach
leczenia. Kurwa! To nie koniec – biegnę do sekretariatu na trzecie piętro bez
windy (dla mnie to betka, a dla starych i schorowanych ludzi?), w sekretariacie
informują mnie, że dopiero od grudnia będą robić zapisy. Mam wrócić na
mikołajki, i wtedy może się jeszcze załapię na termin w 2023 roku! W którym? W 2023 roku! Oczywiście pójdę
prywatnie. To nie jest dramat, jest jakiś koszt, są alternatywy dla krojenia,
ale ta osobista sytuacja pokazuje w jak fikcyjnym żyjemy kraju! Z jednaj strony
socjal ponad stan – z drugiej na głupią diagnozę czekamy ponad pół roku, a
kolejne cztery lata na państwowy zabieg. Opłacany z moich pieniędzy zabieg! Z
mojej comiesięcznej składki! To jest kraj naszych marzeń? No ludzie, co wy za
gnój kupujecie za dziadowskie pieniądze? Wstyd mi, że muszę tu żyć – za was i
za siebie!
I taką dostałeś poradę? Żebyś, boś młody, w internecie se doczytał?... Hehhe!!!!!!!. Jeśli to czytasz, znak, żeś w internecie właśnie, heheheheheeeeeeeeeeeee!!!!!!... Czytaj zatem a stosuj potem: Cztery - nie więcej! - a ino cztery suszone języki jaszczurcze, dwie świeże mielone dżdżownice, szczypta lubczyku, dwie szczypty majeranku, jeden, absolutnie jeden!!!!, liść świeżej mięty urwany pod pełnią księżyca, gdy się rosa perlić zaczyna, smalcu łyżka - smarować żylaka miksturą lekko podgrzaną nad oliwną lampką skrupulatnie a półlitrem bimbru przepijać każdej doby, i liściem kapuścianym całość okładać, i tak do upadłego!! I przejdzie... Dla znachorskiej rzetelności dodam jeszcze, choć to w dzisiejszych czasach niemożliwością się zdaje; sperma wisielcza najlepsze efekta dać może, szukaj jednak wiatru w polu, chyba żeby się Pan z żylakiem w jakie dzicze udał egzotyczne, gdzie to jeszcze obwieszanie praktykują, by owej spermy drogocennej nałapać, co by się Panu zacnemu pożytecznie przysłużyła, bo taka sperma to i bez lubczyku żylaka w miesiąc wyleczy, a i wesz łonową w dwie doby do cna przepłoszy, co warto wiedzieć, gdyby się życie rozpustne a niedbałe wieść Panu zachciało...
OdpowiedzUsuńNo, taka to ojczyzna nasza. Welcome to the jungle!!
A tak już całkiem na poważnie, to zdrowia życzę.
A ci dwaj goście od seksualizacji - cholera, komputer mój słowa tego nie zna i go podkreślił na czerwono!! ... Gdyby szło o rywalizację, to stawiam na głupola Jędraszewskiego (facet podrzynający kukłę jest lichy!!)... Biskup to ma ciuchy... Może to kwestia wieku, ale te złote i srebrne nici mnie jarają!!:))))
I tak w ogóle to wesołych świąt, jakichkolwiek....:))
Twoje receptury są za trudne! Smartfonem ich nie mogę ogarnąć! Ale nie ma co na starego dobrego Kiljana zawsze można liczyć. Zawsze ci poradzi jakieś czarcie metody co za typ!
Usuń