30


To się nie mieści w moich obliczeniach... 

Dziś mija 30 lat od śmierci wokalisty Queen, Freddiego Mercury. Pamiętam lato 2007 roku, kiedy jeszcze słuchałem Trójki, wspominano wtedy trzecią dekadę od zejścia Elvisa. Pomyślałem "osz kurła tyle lat, więcej niż żyję na tym Świecie, co za szmat czasu"! 

A dziś kiedy patrzę na te cyferki 1991-2021 - myślę co to za chwila, prawie że mgnienie. Tylko wskakuje inny numerek z przodu - a jednak ciężko mi przychodzi objąć to wszystko jakimś racjonalnym spojrzeniem. Trzy dekady to szmat czasu, urodzeni w roku 1991 mają już swoje dzieci, Świat przeżył już kilka wojen, kilka rewolucji, trzech papieży, pięciu prezydentów Polski, sześciu prezydentów USA, wciąż jedną i jedyną Elżbietę II. Od śmierci Marcurego minęło taaaaak dużo i jednocześnie tak mało czasu - nawet w skali jednego życia, a co dopiero w skali nieskończoności. 

Pamięć o Elvisie oraz o Freddiem po mimo upływu czasu trwa w najlepsze. Pamięć pokoleń wryła ich ikoniczne wyobrażenie, chyba na dobre, w panteonie gwiazd nieśmiertelnych. Dzięki temu przeminą znacznie później niż moje, czy kolejne pokolenie. Dziś Freddie po mimo swojego ziemskiego niebytu wciąż oddziałuje na popkulturę. To chyba dobrze, bo jego talent był wybitny. Szkoda, że nie został z nami tutaj dłużej....       



 


Media:
Queen - Under Pressure (Official Video)

Komentarze

Popularne posty