Tina Turner 1939-2023


Umarła Tina Turner. Nie napiszę żadnego wielkiego pożegnania, ponieważ znałem tylko szlagiery tej artystki. Znałem jej ikoniczną postać, która w latach 90-tych kiedy byłem dzieciakiem, była wszędzie. 

Kobiety, nawet w mojej rodzinie nosiły włosy a'la Tina, królowały mini w stylu tych noszonych przez Tinę, a jej dżinsowa stylówka - nie zniknęła z polskich ulic, aż po rok 2000. Była tak ikoniczną postacią, że chociaż nie znałem ani jednej całej płyty Turner, znałem jej historię, historie z jej byłym mężem oprawcą, znałem jej piosenki z albumów i do filmów, kojarzyłem większość jej duetów. 

Wreszcie była częścią subkultury do której należałem, mojego środowiska. Była tak silną postacią, że nie chcąc jej poznać - poznałem ją. I nagle emerytura. To był dla mnie szok. Dlaczego u szczytu kariery taki koniec?

Ale Tina jeszcze o sobie przypomniała. W 2009 roku w dobie JóTjóba nie byliśmy się z I' w stanie nadziwić, jak ta 70-latka wymiata podczas trasy 50th Anniversery

Potem historie o chorobach, oczekiwanie na powrót, może nowy album, coraz większe mitologizowanie jej postaci. I śmierć - wobec której mówię w sercu - to nie możliwe. Babcia Tina nie umiera. Ale umarła. 

Nadrabiam zaległości. Ale nie dlatego nie pisałem notki - to już kolejny rok z rzędu łapie mnie ważna śmierć na wyjeździe służbowym i nie mam jak zareagować...

Zadzwonił do mnie I' - Tina nie żyje. Kto? Babcia Tina! Ale jak to? No właśnie, jak to?!! Co za legendarna postać! Wróciłem do hotelu, Insta szalał od wspominek Turner, ale jeden storis przykuł moją uwagę szczególnie, a brzmiał mniej więcej: wczoraj umarł Bowie, dziś Turner, jutro umrze Madonna a po niej My! A po niej MY!          







Media:
Tina Turner - What's Love Got To Do With It (Official Music Video)

Komentarze

Popularne posty