Babcia od małp
Zmarła Jane Goodall (1934-2025) i nie była dla mnie ona prymatolożką, etiolożką, czy antropolożką. Nie! Żadną z tych osób. Była panią z małpami, siedzącą ze mną na Planete i na Discovery w długie sobotnie wieczory mojego, samotnego dzieciństwa. Kiedy byłem z kimś lub sam - zatopiony byłem w świecie przyrody, której nie mogłem sam zobaczyć w tych odległych zakątkach świata... Uwrażliwiła mnie, wychowała, uczuliła na świat ten mniej antropocentryczny... Wiele lat później zobaczyłem ją już dużo starszą, w podobnym wieku była do mojej Najukochańszej, i wtedy poczułem jakieś cięcie w sercu, Jane zamieniła się w babcię od małp. A ja zacząłem postrzegać ją nie jako ikonę ale jako człowieka, który poświęcił swojej życie większej sprawie. Strata dla Świata!

Komentarze
Prześlij komentarz