koniec dziwnego czasu, początek czasu dziwnego
Koniec czerwca, wreszcie. Ten
miesiąc był dziwny, szokujący i wpędzający pewne aspekty mojego życia na
ruchome piaski...
W połowie miesiąca dziewczyna, z
którą przepracowałem siedem i pół roku – uwierzcie mi to jest szmat czasu –
rzuciła hasło abyśmy poszli na piwo całą naszą mini załogą. W trakcie
bezsensownych paplanin – oznajmiła, że właśnie złożyła wypowiedzenie i cała
odpowiedzialność idzie na moje barki. Totalna zmiana. Tysiące myśli na raz.
Scena przy piwku – i totalny szok! Ale jak to, po tylu latach – kiedy ja już myślę
o niespiesznym urlopie w polskich tropikach – ty mi odwalasz taki numer?
Nie jestem gotowy na odpowiedzialność
– nie chciałem jej brać – może tak było kiedyś – kiedy nie wiedziałem, z czym
co się je, kiedy byłem ambitny i narwany, a nie teraz w czasach w których cenię
sobie spokój i możliwość wydawania porad – bez ponoszenia odpowiedzialności za
ewentualne niepowodzenia. Taki się stałem konformistyczny. Co więcej uważam, że
zawsze taki byłem, tylko – ostatnio to odkryłem bardziej, w pełni to we mnie zakwitło…
Ale przecież nie prowadzimy
elektrowni atomowej, damy radę – uspokaja mnie druga koleżanka, która nie jest
aż tak bardzo zaangażowana jak ja – przez co nie będzie brała tylu cięgów na dupę,
co ja. Poza tym powiedziała, że jak tylko znajdzie inną pracę, to jej w trzy
minuty u nas nie ma – jak jej zajdą za skórę nasi bogowie.
Za chwilę zostaję sam (jeśli idzie
o ilość obowiązków). Nie wiem czy mam ochotę to unieść na tych zasadach, które panują
obecnie? Z kierownikiem, który od dwóch tygodni wylewa na mnie zimny prysznic, jakichś
swoich chorych pomówień, a koleżankę, która odeszła wypytuje o moje życie
prywatne. Nie pierwszy zresztą raz, są u mnie takie podchody. A mamy zasadę w
zespole, że obcym o sobie i swoich życiach poza pracą nie opowiadamy – tak było
przez te długie lata. Teraz pojawi się ktoś obcy, kogo trzeba będzie szkolić i
świecić za tą osobę oczami. Kto to będzie – czy zbuduje się nić porozumienia,
czy będzie to stronnik kierownictwa? A może i dla mnie już czas na zmiany? Tak
wiele osób mi mówi, że marnuje swoje życie w tej firmie, że czas iść tam gdzie
mnie docenią, a za poniesienie odpowiedzialności czeka mnie równa gratyfikacja finansowa
– a nie to szczypanie każdego grosza jak to się dzieje obecnie… Mam stres! A chciałem
mieć wakacje!
Komentarze
Prześlij komentarz