pride nie jest wart mszy?

Byliśmy z I’ w sobotę 8-go czerwca na XIX warszawskiej paradzie równości i była powiem to szczerze jedna z najlepszych edycji tego tęczowego święta. Bawiliśmy się jak nigdy do białego rana i wróciliśmy do domu pierwszym pociągiem odchodzącym ze stolicy po godzinie 5-ej, prosto prawie że z imprezy na oficjalnym afterparty.

Kiedy I’ malował sobie u miłej pani paznokcie na tęczowo, co zajmowało szalony czas, ja kręciłem się to tu, to tam po miasteczku równości. W pewnej chwili za namiotem City Banku, gdzieś na tyłach mocno obleganego stoiska partii Wiosna, doszły mnie słuchy – nabożeństwa.

Szymon Niemiec odprawiał mszę na zacienionej wielkimi koronami drzew polance. Zgromadzonych było może maksymalnie 10-12 osób, oraz tyle samo funkcjonariuszy policji. Ja ustawiłem się na dalekim offie całej tej sceny – jeszcze dalej za domniemanymi wiernymi. Msza dobiegała w zasadzie końca. Biskup Niemiec udzielał błogosławieństwa, obok niego w sutannie stał po prawo diakon, a po lewej jakiś dziwny facet z dziwacznym nakryciem głowy. Jak się potem okazało był to przedstawiciel pastafarian – wyznawców Kościoła Latającego Potwora Spaghetti w Polsce.

Nakryciem głowy był durszlak, ale zauważyłem to dopiero w telewizyjnych relacjach, stałem zbyt daleko. Po błogosławieństwie do Niemca podeszli policjanci. Resztę wszyscy znamy z telewizora. Miałem mieszane uczucia odnośnie obecności dziwnie przebranego jegomościa obok celebransów. Osoby stojące zupełnie z zewnątrz – mogły rzeczywiście nie zrozumieć tego, co miało tam miejsce.

Jak podaje biskup Niemiec – przedstawiciel pastafarian, (których bardzo lubię i totalnie popieram w walce o legalizację nad Wisłą) poprosił przed mszą o udział w liturgii. To oczywiście można poczytywać za prowokację, ale jak mówi Szymon Niemiec o całej tej sytuacji: Trzeba pewnie o to zapytać samego zainteresowanego – kapłana Kościoła pastafariańskiego. Zgłosił się tuż przed samym nabożeństwem, że chce w nim wziąć udział. Nie miałem prawa odmówić. Złamałbym zasadę ekumeniczną. A po drugie jakie mam prawo do decydowania, kto może się modlić, a kto nie? Nabożeństwo ekumeniczne to są liturgie, które są dla wszystkich ludzi wierzących. Ja mogę nie zgadzać się z wieloma ludźmi na tym świecie, ale to nie oznacza, że mam prawo do wykluczania ich z życia społecznego. Na tym polega też chrześcijaństwo. My jesteśmy powołani do tego, by każdego człowieka otaczać szacunkiem.
   
Mnie to wydarzenie nie obraża – bo uczuć obrazić nie można!     

Komentarze

  1. Swoją drogą, Szymon ma jakiś religijny odpał chyba, nie? Ja się trochę boję takich ludzi. Ale ok.
    Lecz czy to ładnie tak drażnić narodowca? :-D On się tak naogląda tych gejów w telewizorku, myśli, że to sami bogacze kolorowi, jacyś dekoratorzy i stroiciele złośliwi panien młodych, a on co, z perspektywą może tej żony pachnącej pedałem??... Nie przyjdzie mu do głowy, że taki gej może i w Biedronce towar na półki wykładać. Ten nasz obraz jest jednak szalenie zafałszowany. Zwłaszcza dotyczy to, myślę, mężczyzn...:) To już pachnie konfliktem klasowym, wyfantazjowanym wprawdzie, ale jednak.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Szymona nie znam osobiście i pojęcia nie mam czy ma odpał. Może w 2009 roku tak myślałem kiedy pierwszy raz to zrobił a w sumie w 2010 chyba na Europride bo wtedy chyba pierwszy raz wylądowaliśmy z I’ na warszawskiej imprezie.

      Ale skąd ty bierzesz ten stereotyp geja w oczach narodowca :D ????
      Ja mam wrażenie że jedna TV pokazuje geja jako pedofila i to się sprzedaje!
      Druga TV pokazuje geja jako biedaczka, zahukanego w domu po terapii antygejowskiej, zwykle okularniczka istny obciągnięty bladą skórą szkielet, taki zabiedzony nerd...

      Gdzie tam jest forsa?

      Usuń
    2. Pamiętam Niemca sprzed. Zupełnie był nieliturgiczny. A potem zobaczyłem, jak pląsa oazowo - serduszkowo. Trochę byłem w szoku. Pamiętam też rozmowę z księdzem Bonieckim na ten temat, który, w swej mądrości i zacności, uznał całą rzecz za nieobraźliwą, nieszkodliwą, która nikogo nie ma prawa ranić. Po księżowsku tylko martwił się, że w tym wszystkim nie dostrzega żadnej teologii. I w to już nie wnikam, bo teologia to jednak daleka wycieczka, bo aż w średniowiecze i w sferę wysoce nieprzyzwoitą a demoniczną. (Kto w tej sferze chce szukać jedynie przyjemnostek, gra fałszywe nuty, bezkrwawe, mdłe, bardziej chyba jeszcze mdłe od mojej mieszczańskiej moralności - spodziewam się). Moja mieszczańska moralność z lękiem patrzy na te sprawy.
      Zresztą - ja już jestem na tym etapie, że wdzięczność budzą we mnie jedynie ludzie, którzy nie wymagają ode mnie uczestnictwa w pląsach i obrzędach.
      Nie porywają mnie nawet parodie. W pewnych obszarach.
      No dobra, ale już się nie będę rozpisywał, bo się tu zrobi jakiś blog w blogu. Taka internetowa matrioszka.:))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty