dziewczyna odchodzi...
Jakoś tak beznadziejnie.
Dziewczyna odchodzi ja zostaję. Ona jest już w pełni wyluzowana ja mam coraz
większą spinę. Od kilku lat napięcie zdawało się u nas w pracy rosnąć. Niby
instytucja, a coraz więcej z korporacji, oczekiwania coraz wyższe, tylko pieniądze
marne i nie adekwatne do tego, co dzieje się na rynku pracy. Ludzie uciekają...
Tymczasem ze mną nawet nikt nie
zamienił słowa. Odchodzi jeden z filarów zespołu w dziele, nikt nie rozmawia ani
nie przekazuje dalej obowiązków osoby, która odeszła (ani tym bardziej nowego
zaszeregowania za kolejne obowiązki).
Myślałem, że mnie nie dopadnie ta
nerwówka. Ale niestety jestem w lekkiej panice. Grubo ponad siedem lat pracy
razem, niby się trzymam, ale jakoś mi wszystko wypada z rąk. Dziś ostatni dzień
wspólnej pracy. Bywało różnie - czasem bardzo kiepsko, ale nigdy nie myślałem,
że zostanę któregoś dnia sam z tym całym bałaganem. A teraz zostaje…
Zastanawiam się, co robić dalej?
Mój pracodawca działa zgodnie z siermiężnymi procedurami, z których jest rozliczany.
Człowiek nie ma znaczenia. Godność nie ma znaczenia. Może to najwyższy czas by
zacząć zupełnie nowy rozdział? Ile można wpychać kamień pod górę - nikt nie
pisze się do roli mitycznego bohatera. Ale może to moment by samemu coś pokazać
- to kuszące, ale w sytuacji w jakiej jestem – czas i to czy mam ochotę go
dalej marnować w tym nierównym boju – ma wielkie znaczenie. Nikt nie lubi
zmian, ale skoro one są - może warto popłynąć z tym prądem, który wezbrał? Mam
mętlik w głowie! Za dużo myśli na raz i za mało działań z mojej strony. Może
pora skończyć z bierną postawą? Może czas w końcu działać?
Wieczorem wielkie pożegnalne
piwo. Wiem od półtora miesiąca, że ten wieczór miał nadejść. Jutro wielkie nowe
otwarcie. Nowe karty będą rozdane i tylko od mojej własnej kreatywności zależy
jak zagram w tej nadchodzącej rundzie. Wszystkie za i przeciw do zważenia.
Muszę usiąść nad listą plusów i minusów, a potem zdecydować, co robić dalej z
własnym życiem. To wcale nie jest dla mnie łatwe - moja mała stabilizacja
upada... Prowizorka stała się życiem, a teraz znów muszę myśleć o nadchodzących
wyzwaniach i prowizorkach które stają się codziennością…
Komentarze
Prześlij komentarz