pascha 2020


Miałem nie wracać do tego cyklu, bo wydał mi się dość anachroniczny zwłaszcza, że jest (był) na moim blogu od 2010 roku z roczną przerwą – kiedy zmieniało się moje medium blogowe z jednej w drugą platformę. Krótko mówiąc był to cykl akapitów, w których bleblałem sobie o żarciu, piciu, polityce i życiu. A na koniec w myśl idei odpustu zupełnego udzielałem żartobliwie błogosławieństwa Miastu i Światu (Urbi et Orbi), jak robi to w czasie mszy paschalnej naczelny wódz kościoła. Ale czyż ja nie mogłem być też naczelnym wodzem, kościoła moich czytelników? Jasne że mogłem! Kto by mi miał zabronić? To ponoć wolny kraj? Ale dobrze, uznałem to za anachronizm. Nie mniej zdarzenia roku 2020, są tak znamienne w dotychczasowym, acz krótkim mym życiu, że jakkolwiek pragnę nawiązać do swojej tradycji.

Nie przeżyłem jeszcze do tej pory żadnych świąt, (których nie obchodzę religijnie, tylko biorę sobie z koszyczka tradycji łakocie, które mi smakują i zjadam je łapczywie), podczas których policja z ziemi i z powietrza – pilnowałaby abym siedział w domu. (U nas helikoptery latały nad osiedlami z wielkimi czarnymi kokonami kamer). Ale ja nie planowałem z I’ siedzenia w domu. Co więcej poszliśmy w pierwszy dzień świąt do ojca I’ – bo zostaliśmy zaproszeni, a że on ma i tak pracę tzw. najwyższej konieczności – codziennie jest na „służbie” dla ojczyzny i społeczeństwa – więc codziennie może złapać wirusa takiego czy innego. W tym przypadku młodzież nie mogła stanowić zagrożenia dla rodzica. Ale żeby się do owego ojca dostać pieszo – pierwszy raz musieliśmy opracować całą trasę, aby nie iść wzdłuż ulic, tylko jakimiś zaułkami, ścieżkami wydeptanymi przez koty w osiedlowych zieleńcach. I tak trafiliśmy na patrol – za jedną z bram, w której się przyczailiśmy jak jacyś partyzanci – i kiedy doszło do nas, co odpierniczamy wybuchliśmy gromkim śmiechem - a wtedy nadjechały pały. Ale były ciekawsze rzeczy na ulicy, to nas zostawili w spokoju. Nie mniej, jakich czasów doczekaliśmy żeby się partyzancko przedzierać przez miasto w obawie przed działaniem władzy? Na jakiej podstawie Oni ograniczają moje swobody obywatelskie? Przecież nie mamy żadnego stanu nadzwyczajnego! Wszystko jest normalnie przecież nie? Ok mogłem wyglądać ciut podejrzanie, bo założyłem w pewnej chwili koronę z Burger King. I tak paradowałem przez kilka ulic oraz całą drogę powrotną, ale wracaliśmy głęboką nocą – nie kryjąc się z powodu sowitego odkażenia z tym, że popełniamy czyny zabronione.

Zostaliśmy bandytami we własnym kraju. Dokonaliśmy akcji sprzeciwu i oporu idąc na kwaśny żur z twardą białą kiełbą oraz talerz wędlin, serów, jajka w majonezie, sałatkę warzywną, kiść winogron, wina, nalewki i sernik w polewie z malin. I wam drodzy czytelnicy i miłośnicy życzymy w tą Paschę odwagi – nie do tego by roznosić wirusy – bo to jest naganne, odwagi do zdobycia się na zdrowy rozsądek, do tego, aby nie dać się zwariować ani stłamsić przez strach i machinę, która go nakręca. Nie możemy się dać zdominować i pozwalać by Oni mówili jak mamy żyć. Szczególnie, że Oni wszystko robią „bez żadnego trybu”, a my tymczasem mamy być podlegli pod terror!

Wszystkie grzechy sobie i wam odpuszczam drodzy – tradycji musi być zadość!

Komentarze

  1. Kurde! Grubo! Partyzantka to mało, toż to wyczyny na miarę żołnierzy wyklętych...: - ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Was też grubo chyba? Tramwaje raz na godzinę albo w wybranych porach dnia. W nocy będą latarnie wyłączać ale to będzie łatwiej się przedzierać - nie mniej co miasto to więcej idiotyzmów. Gdzie my jesteśmy?

      Usuń
  2. Grubo, grubo! Tramwajami u nas teraz i tak nikt nie jeździ, autobusami takoż. Miasto duchów...
    No i centuś też zgasi światło - to jest przemyślana zresztą akcja, by zmylić wirusa, który podobno nocą dopiero lubi się uaktywniać - dopada cię taki pod latarnią, i chapie za ucho... W ciemnościach więc łatwiej się będzie utrzymać przy zdrowiu.:)) No i parę groszy się zaoszczędzi, w myśl dobrego powiedzenia: Grosz do grosza i będzie kokosza!:))
    No i dla romantyków może okazja - znikną te miejskie świetlne zanieczyszczenia, więc nad miejskimi głowami znów może zaświeci wszechwiedzące niebo, jak za czasów naszych prababek!!:)) A wtedy, wiadomo, głowa do góry!! I serca może też!!
    I tak sobie gadam,
    a jako żem człowiek szczery,
    będący tu może nie bez kozery,
    powiem wam to, powiem,
    w górę serca,
    na dół nery!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno jest wiele odmian tego wirusa mówią islandzcy felczerzy. Złapali chińskiego i francuskiego. Namierzyli ruskiego i jednego z Kalifornii. Nowojorskiego też im się udało odkryć tylko krakosky nocny jeszcze im nie wpadł bo się dobrze maskuje!

      Usuń
  3. Proszę pana, niby peryferia, a tu wielki świat: Chiny, Francja, Kalifornia... Patrz pan, patrz...
    Gratuluję... I życzę szczęścia. Ja się w każdym razie na imprezę nie piszę... A jaka straszna tam w Reykjaviku chińska ambasada wyrosła - 500 postaci tam ponoć na etacie!!... Ogromna, jak na taką pipidówę... Już węszą topnienie lodów w Arktyce, będą się paść na kolejnym upadku, bo zdaje się, że oni zdechną na końcu...
    Rzygnę sobie zaraz!!
    Śmiać mi się chce, ale to wszystko nie jest śmieszne, niestety.
    A my gasimy światło... Może i słusznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty