10 lat samotności
Wiecie że oględnie mówiąc nie jestem wielkim fanem BS. Ale trzeba oddać Romualdowi Lipko, że zrobił kawał sceny muzycznej w tym małym kraju.
Kiedy zmarł na początku roku - było pewne, że spod szyldu BS coś ujrzy światło dzienne. Tak właśnie ukazał się szesnasty i pierwszy od 2009 roku studyjny album zespołu. Który, co warto wspomnieć, oficjalnie zakończył działalność w 2014 roku. Potem się reaktywował, pokłócił, nagrał jakieś single w zeszłym roku z jakimś młokosem na wokalu, doszło do groźby batalii przed sądem itd., po prostu po 60-tce nie ma czasu na nudę.
W chwili kiedy już było wiadomo, że Lipko idzie raczej Tam - i Tu ma dni policzone, na wokal powróciła troszkę zapomniana gwiazda zespołu - jedyny z panów związanych z BS, który gdyby miał szczęście urodzić się pod innym niebem, prawdopodobnie zrobiłby ogromną karierę muzyczną. Oczywiście mam na myśli Felicjana Andrzejczaka. A do tytułowej piosenki napisał tekst, ongiś znany z komponowania dobrej muzyki, Zbigniew Hołdys - który sprawnie ułożył słowa z odrobiną społeczno-politycznych obaw o przyszły czas.
I dalej jako nie-fan tej kapeli powiem tak - 10 Lat Samotności to najlepszy (i zarazem pożegnalny) album grupy co najmniej od połowy lat 90-tych. Na krążku jest więcej fajnych kawałków niż ten pierwszy, prezentowany dziś na blogu i być może - wrócę Tu jeszcze do tej płyty. Niektórymi tekstami dotyka też tego co sam w tym roku przeżyłem...
Ale to oczywiście jest dalej Budka Suflera więc wiadomo prawda, nie podniecajmy się aż nadto?
Media:
Budka Suflera - 10 lat samotności
Komentarze
Prześlij komentarz