Co oglądam…
Oglądam sobie na zdjęciach jakieś mosty graniczne, stacje benzynowe, restauracje znanych amerykańskich sieci. Wreszcie wielkie miasto, a w nim niebieskie tramwaje - reprezentacyjne ale jakieś takie puste - ludzi mało - tylko pałac królewski w tle i budynki jak z żurnala. Fontannę w skrzyżowaniu tramwajowym - naprawdę zaskakujące rozwiązanie! Wreszcie przedmieścia i wieczór który przychodzi po godzinie 23-ej. Wreszcie widoki za miastem - kozy pędzone ulicą przez dzieci - i jęk zachwytu turystów z autokaru - których rozczuliły nie tylko same dzielne kózki ale te dzieci - jakby nagle byli na Podhalu we wczesnych latach dwudziestych minionego wieku. Potem przychodzą tunele, długaśne mosty, wielkie rzeki morza między górami, zwane fiordem, jakiś płaskowyż przypominający Islandię, jakieś ryczące wodospady, przydymione zagubioną chmurką, której żywot rozbija się o skały. Wreszcie Bergen widziane z jakiejś wysokiej góry, oblane jęzory miasta wetknięte w gładką taflę wody…
I wzbiera we mnie złość… oj tak, czysta złość!
Tak, Solli plass to chyba jedyne miejsce, gdzie można wjechać tramwajem do fontanny.:-)
OdpowiedzUsuńTak - widziałem na zdjęciach :P
Usuń