całe Twoje życie

Było tyle fajnych okazji w tym czerwcu aby się zebrać i uwierzyć w ludzi! Ale ja mam jakiś pesymizm wrodzony, nie ufam, nie wierzę, chcę wetknąć łapy w rany i mieć pewność. To moje stanowisko dla hura optymistów, którzy wieszczą zmianę! 

Ja już mam zmianę! Po bezdusznym, krakowskim konserwatyście, dostałem nowego pana, "z dobrego rozdania", emocjonalnego wariata i już wiem, czym jest dobra zmiana! Oj ja to wiem! To jest świat paranoi. Ja jej nigdy w sumie zawodowo nie doświadczałem, dopiero od nieco ponad roku. Ale wiem czym smakuje i pachnie wszędobylski spisek. Brat mojej Najukochańszej, rodzinny potwór - straszna persona, był obok swoich wszystkich negatywnych cech paranoikiem. Co za jebany koszmar! Ja sobie dziś zaczynem zdawać sprawę jaki koszmarny wpływ miał ten człowiek na moje życie ale i na życie całej mojej rodziny. Dlatego, kiedy w pracy słyszę o spisku, o knowaniach... Tęsknię do bezdusznego - bo tamten chociaż okazywał sztuczny bo sztuczny ale jednak szacunek względem ludzi...

No i tyle u mnie. 22-gi Warszawski Marsz Równości był wspaniały. Żal, że nie zostaliśmy na noc. Ale wprowadziliśmy kolejną osobę w świat parad dumy, za te zasługi będą nam wdzięczne przyszłe pokolenia! Była platforma ku czci Jej, to mnie wzruszyło. Hasłem przewodnim tej platformy było: impreza była całym Twoim życiem...   

Komentarze

  1. Ja też jakoś mało ufam i wierzę. Tyle już tych wierzeń było dotychczas... Lichość. Lecz może wreszcie, mamroczę, chwytając się jakichś drobnych nadziei... A Marsz istotnie wspaniały. Nasi znajomi zostali na noc, ale coś im filmy porwało. Domyślam się zatem, że musiało być uroczo.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nas dwóch w tym słabym zaufaniu...

      Czy Ty zdradziłeś KRK i mieszkasz teraz w mieście?

      Usuń
  2. Zdradziłem, lecz tak troszkę tylko. Ale przyznać muszę, że mi się w mieście coraz bardziej podoba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak można zdradzić? Miasteczko prawdziwe, ocalone, od lat tak pięknie odmienione, na rzecz paskudnego miasta? Ja też tam znajdę w mieście, nawet urocze miejsca. Ale te wszystkie osiedla - ta przesada, ta brutalność... Pamiętam jak raz pojechałem nowo wybudowaną linią metra, oglądnąć nowe stacje, co je na Pradze w głąb Polski B ciągnęli. Na jednej podkusiło mnie wyjść na powierzchnię. Oszszsz kurwa - zakrzyknąłem w duszy - co tu jest grane? Otaczało mnie wielkie białe osiedle z nieskończoną ilością bloków - mieszkać tam to jak w jakimś koszmarze powtarzalności...

      Usuń
  3. Makabryczne, prawda? Najwyraźniej, łapiąc ostanie hausty powietrza przed starością, potrzebuję brutalizacji.:))
    A miasteczko swoją drogą. Jak ja to mówię, Krk to kraina duchów litościwie wyprawionych w zaświaty w sposób dalece niedrastyczny. Przynajmniej w większości przypadków. Choć to też miejsce, którego każdy niemal zakątek jest dla mnie jakąś opowieścią, co trochę przytłacza. Najwyraźniej życie jest nieco za długie. Tak że przy tym wszystkim miasto jest dla mnie orzeźwiającą nowizną. Na jakiś czas.:) Bo przecież nie zostawię mojego ukochanego ducha Wyspiańskiego!!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze jakie hahaha! Całych sześć kilogramów zrzuciłem. Taka presja!:-D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty