Always You


I ostatni numer z MM. Podbita balladka Martina, niby prosty numer, niby trochę zapychacz, niby najbardziej optymistyczny... Ale do kogo jest tak naprawdę skierowany? Do miłości życia czy do obcej mistycznej istoty? A może to tylko pandemiczne wyznanie miłości? Jest tu jakiś magnetyzm! Jest tu ta magia Depeszowa... Jest pięknie... 

My love, the world's upside down
My love, no solid ground
My love, there are no more facts
My love, reality's cracked

And then there's you
There's always you
You're all I need to keep believing
And then there's you
There's always you
The air that keeps my spirit breathing
And then there's you
There's always you, there's always you
There's always you, there's always you
There's always you

My love, there are no more words
My love, life's too absurd
My love, I could not explain
My love, why insanity reigns

And then there's you
There's always you
The light that leads me from the darkness
And then there's you
There's always you
Your grace and holiness are endless
And then there's you
There's always you, there's always you
There's always you, there's always you
There's always you
And then there's you
There's always you, there's always you
There's always you, there's always you
There's always you  






Media:
Depeche Mode - Always You (Official Audio)

Komentarze

  1. W sumie to jeden z moich ulubionych kawałków. Jest tu ta magia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jednak jest to jakoś tam słabsze, albo bez tej zabawy w nawiązania do przeszłości fonograficznej DM. Ale równocześnie najbardziej współczesny numer - i otwarcie nawiązujący do tego co się działo ostatnio na tym świecie - chyba że wybieramy interpretację w której autor zwraca się od uniwersum.... Ale mnie bliższa jest jednak przyziemność pandemiczna i przynajmniej moje doświadczenie poczucia bezpieczeństwa, tylko dzięki tej jednej postaci - która wyprowadzała mnie z ciemności, i której łaska i świętość były nieskończone - wobec moich szaleństw i dram tamtego okresu...

      Usuń
    2. A jednak jakoś tak od razu to do mnie przylgnęło. Zresztą całość jest tak na prawdę świetna... Mnie też jest bliższa przyziemność. Zresztą w ogóle - jak love - to tylko przyziemność. Nie ma nic bardziej przyziemnego jak love, jakakolwiek ona jest...
      A ta pandemia... Kurde, we mnie jest nieprzyjemny ślad. Rok się, kurwa, zmagałem z powikłaniami. Oczywiście jestem typowym facetem, który się nie skarży, więc naturalnie w okresie, kiedy czułem się naprawdę fatalnie, niczego najbliższym nie mówiłem, a były momenty, że odczuwałem nawet lęk przed wyjściem samemu z domu... Do pandemii czułem się jak nastolatek, a po tym chujostwie pół roku piszczało mi w uszach i pół roku jechałem na jakichś sterydach. No i serducho nie bije już tak jak kiedyś... I ciągle biję się o kondycję, robię te swoje kilometrówki... Ale jestem kimś innym.

      Usuń
    3. Pandemia to dla mnie też piekło. Czas straty. Czas choroby własnej. Czas po którym wyrosły jak góry lodowe lęki i niepokoje lub wróciły z podświadomości na pełnej. Od kilku lat mam wrażenie, że do 2019 roku byłem dzieckiem, przerośniętym ale dzieciakiem. A potem wszystko runęło. Do tego stopnia, że rozważam pomoc specjalisty, bo nie mogę obciążać swoimi dramatami psychicznymi, które czuję często fizycznie, służby zdrowia. W 2021 i 2022 to robiłem, w tym też już próbowałem i wiem skąd to jest. Mózg potrafi racjonalizować - ale jak racjonalizuje jeden ból czy inny typ dokuczliwej dolegliwości to on ucieka w inne miejsce lub powoduje obsesję! Straszne! Też jestem kimś innym ale kim? I dlatego też to love i ta potrzeba bliskości i obecności kogoś komu się ufa, a czym się tak często gardzi w normalnych czasach, w tej piosnce mnie totalnie ujęła - drugi człowiek kontra absurdalny świat. Od razu ten motyw mnie złapał i poczułem jakby ktoś opisał moje doświadczenie...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty