ostatni z pokolenia

Minione pokolenie. Rodzimy się i umieramy od zarania istnienia. Podchodzimy różnie do kwestii przemijalności i śmierci - ale jedno jest oczywiste i nieuniknione, umrzemy. W miniony piątek zmarł najmłodszy brat mojej Najukochańszej. Ostatni ze swojego pokolenia, ostatni z bardzo licznego rodzeństwa. Ostatni. 

Nie miałem z tym człowiekiem dobrych relacji - i było ku temu bardzo dużo powodów. Już mój ociec ich miał za dużo i to już przed czterdziestu laty. A jednak rodzina pokolenia Najukochańszej, z trudem ale trzymała się razem. Ich dzieci już nie, a wnuki wcale. Ale to nie ma znaczenia, wobec świadomości i uczucia pustki po śmierci ostatniego z pokolenia. 

I jakiegoś uczucia przesunięcia ciężaru, zmiany biegu, zmiany godziny upływania. Ja odczuwam straszliwą pustkę i bardzo niepokoi mnie nadchodzący pogrzeb. Bo to ostatni z takich pogrzebów. Ostanie spotkanie rodziny, której nic już prawie nie łączy...     

Komentarze

  1. Powiem, że świadomość śmierci nawet mnie jakoś trzyma przy życiu.
    I powiedzieć muszę, że ja już przerabiam to, co Ciebie niepokoi. Ostatnim pogrzebem, na którym widziałem rodzinę, to pogrzeb siostry mojej matki w 2014. I właściwie wszystko się rozwiało. Naturalnie mieliśmy się zdzwaniać. Ale ani ja nie mam na to ochoty, ani tamci nie wiedzą już jak do mnie podejść. Już wtedy jakoś tak na palcach koło mnie chodzili. Tak że chyba już się nigdy nie zobaczymy. Bo nawet nie mamy się o co pokłócić... Został mi tylko tato, zupełnie arodzinny osobnik, który już zapowiedział, że nie życzy sobie żadnych pogrzebów. No i jeden jedyny kuzyn, z Oslo, z którym od zawsze jestem w przyjaźni, tak że nawet zapominamy o tym, że mamy jakąś tam wspólną kropelkę krwi... A krewnych mam od cholery, żyjących, ale w tych młodszych pokoleniach istotnie jakoś nie ma magnetyzmu i chemii... Mój Franek też właściwie jakby bez rodziny... Bo to jeszcze to pedalstwo takie kłopotliwe dla niektórych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wchodząc głęboko w rodzinne piekło, liczyłem na to że nie będę mile widziany na tym wydarzeniu. Ale jestem, mam prawo być z towarzyszem mej doli i niedoli, na pełnym obrządku. Mam wrażenie jakby to był taki zjazd z ciekawości, a trumna (pewnie będzie to trumna a nie urna) jest jakby tylko pretekstem, aby stwory mogły się zejść i obwąchać. Ostatnie takie szoł było w 2015 roku na pogrzebie mojej ciotki - potem na dwóch pogrzebach w 2020 roku - pandemia spowodowała, że wiele jak nie większość stworów nie przybyła. A teraz ma być ostatnie szoł - zakładam wysoką frekwencję... Ciary mam na myśl o tym piątku...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty