6025/198
6025/198
Liczby, liczby, liczby zaczynają przerażać...
A my wsiadamy do latającego ptaka i na oparach gorącego powietrza odlatujemy ku nowej przygodzie. Wiecie że kiedy 16-ście lat temu w marcu 2009 roku ujawniłem, że w moim życiu jest I', totalnie nie spodziewałam się, że to pierwsze zdanie będzie takim oczywistym zjawiskiem w moim życiu. Zupełnie nie byłem w stanie przewidzieć swojej przyszłości. Za dużo mam i miałem wdrukowanych czarnych scenariuszy. Taki mały pesymista - który jednak pod wpływem odpowiedniego impulsu realizuje swoje cele, o których przed laty nawet bał się myśleć...
To jest siła bycia razem z kimś kto inspiruje i dodaje otuchy - kiedy ja staram się wyszukiwać wszelkich dziur i zakamarków by się schować. To jest siła relacji - przynajmniej tej mojej. Pomyślałem sobie ile czasu byliśmy w Azji w ciągu ostatnich dwóch lat (w zasadzie 17-stu miesięcy) i w wychodzi mi ponad dwa i pół miesiąca. Nie wiem jak to się stało. Oczywiście moja czarna natura już mówi - i się nie powtórzy. Ale coś we mnie, co spowodował I', mówi mi - powtórzy się! Nie chodzi o kasę! Chodzi o mój paraliż - ja bym się schował do lasu i nie wychodził albo prokrastynował przed tv.
Coś sobie obiecałem - szaleństwo, że do śmierci chciałbym odwiedzić Japonię jeszcze 12-ście razy! Do tej pory byłem ledwo 3! Ale czwarty wyjazd gdzieś się nam na horyzoncie majaczy. Oczywiście racjonalnie nie mamy szans ani potrzeby być w kraju kwitnącej wiśni jeszcze 12-ście razy. Ale będąc u boku I' wiem, że mogę. Abstrahując od kwestii finansowych - to blokowały mnie zawsze kwestie lękowe. Ale jak ma się nam stać coś razem - to jest mi jakoś łatwiej to przyjąć.
Relacja z I' zmieniła moje życie. Choć kiedy piszę te słowa rozglądam się po pokoju - słuchając na cały regulator Metallicy i oglądając cały mój barłóg - myślę: nie, nie zmieniło się nic! Kompletnie...
Słyszę buczenie dzwoni telefon - to I' - odbieram! Znalazł tani hotel dla trzech osób w Mediolanie. Nie mamy planów na wizytę w Mediolanie, luźno gadaliśmy z naszym kolegą z Ukrainy, że może by było fajnie kiedyś wyskoczyć. To znaczy tak sobie gadaliśmy od rzeczy, bo fajnie by było wyskoczyć też na Antarktydę ale nie mamy luzem 60k., mogę podać konto do zbiórki na ten wyjazd - za wszelkie wpłaty serdecznie THX!
Ale taki jest I', o czymś rozmawiamy i jak się zapali lampka w jego głowie to następnego dnia albo tego samego, jak już wyjdą goście albo wrócimy do domu - nie mija godzina, a już jest nakreślony cały plan! I on go uparcie realizuje - to forma gwałtu. Ale mi się to bardzo podoba. Pamiętam styczeń 2024, wracam z pracy, a I' woła kupiłem nam wyjazd niespodziankę!
- Co kurwa zrobiłeś?
- Lecimy za dwa miesiące do Szanghaju!
- Ochujałeś?
- Nie! To będzie przygoda, jeszcze musimy załatwić wizy!
- Aaaaaaaaaaaa! Dlaczego ja o tym nie wiedziałem? Może urlopu nie mam? No debil!
- Bezpłatny weźmiesz! No będzie przygoda!
- Może masz rację, lećmy, przecież za chwilę i tak umrzemy!
Zatem Mediolan? Nic o tym nie wiem! To jest tylko przykład na to jak bardzo mnie ten facet zebrał do kupy. Choć i tak się przelewam przez palce jak tylko można. Oczywiście są strefy w których to I' ucieka od odpowiedzialności i realizacji zadań i wtedy ja jestem skałą. Albo dla poprawy humoru tak o sobie myślę - ale to zdecydowana mniejszość. Bądźmy uczciwi to ja jestem tu damą - albo tak zostałem wychowany albo jestem naprawdę pojebany. Weźmy, że to wypadkowa tych dwóch czynników!
A nasza relacja w ogóle? Hm? Zastanawiam się nad tym! Ewoluowała! Jestem dużo mniej konserwatywny niż jeszcze pięć lat temu. Jestem bardziej otwarty na świat i ludzi. Na pewno też samobójstwo naszego kolegi, sprzed roku - bardzo mną wstrząsnęło ale też uświadomiło mi straszliwą kruchość życia. Zatem siedzenie w jednym miejscu i czekanie - jest najgorszym co można robić. Za chwilę czeka nas śmierć - zatem czas żyć teraz!
Czy nasze emocje się zmienił - oj nie! Gram(y) sobie na emocjach równie sprawnie jak 16-ście lat temu, a w zasadzie 16-ście i pół! Bo to wpis na półrocznicę! Ciągle jest w nas ten magnetyzm... Bardzo dobrze nam się w tym naszym skomplikowanym świecie układa!
Dziś mija nam z I' dokładnie 6025 dni bycia razem, co daje w sumie 198 miesięcy! I jestem wciąż zaskoczony i każdy dzień i miesiąc mnie zaskakuje coraz bardziej na plus. Po mimo mojej smolisto-czarnej duszy, coś pięknego płonie w niej jasno i jest pewność i zaufanie i chyba to się kurwa nazywa miłość - jeśli to nie to, to czekam na sugestie w komentarzach - o co tu biega! Półrocznicowo wracamy do pewnej cudownej włoskiej knajpki - którą prowadzi pewien przystojny (choć nie miły) Włoch. Nie chodzi o Mediolan! Mamy inne plany na Włochy ha ha ha! Po prostu oglądając program Gessler, ta restauracja wystąpiła jako eksperci, i wróciły moje piękne wspomnienia - bo spędziliśmy tam kiedyś kilka romantycznych chwil. A u ekspertów zjeść to prawie jak dotknąć perfekcji...
To musi być, kurwa, miłość :-)
OdpowiedzUsuńChyba, kurwa, tak :p
Usuń