15 lat
Takie wydarzenia zdarzają się całkiem przypadkiem. Nie jest to tak, że masz spisane w gwiazdach czy w układzie planetarnym, że to się wydarzy, że to cię spotka. Numerologia również nie daje pewnej odpowiedzi na to pytanie - dlaczego, które towarzyszy nam kiedy już jesteśmy pewni… Dlaczego do mnie naspałeś? Dlaczego odpisałem? Jakim cudem się spotkaliśmy? Dlaczego nie zablokowałem Twojego numeru po pierwszym spotkaniu? Same pytania! Zero pewnych odpowiedzi.
Mija kolejny rok. Mija rok uspokojenia – po szaleństwach które mnie spotkały w 2022 roku, kolejne dwanaście miesięcy upłynęło we względnym spokoju. Chciałem naprawdę odreagować ten dziwaczny 2022-gi. I’ wymyślił wyjazd do Bergen, a potem do Bergamo wiosną 2023 roku, i podobnie jak do Grecji, na oba wyjazdy polecieliśmy większym gronem, co było dla mnie niezwykle miłe i odświeżające. Większe grono sprawiło, że bawiliśmy się lepiej niż zwykle. Świat z perspektywy kilku par oczu też wydaje się ciekawszy. Pokochaliśmy norweski chleb i oczywiście włoską pizzę oraz kanapki. Ale te wyjazdy to było tylko preludium do wielkiego wyjazdu jaki planowaliśmy od roku (a w zasadzie od pięciu), do wielkiego powrotu do Japonii, która nas w sobie rozkochała w 2018 roku. Znowu miało to być lato, czas tropikalny! I trafiliśmy na najbardziej upalne lato od dekad. Temperatura przekraczała 35 stopni Celsjusza w dzień i nie spadała poniżej 29 stopni w nocy. Istne piekło, z dodatkowo podkręcającą odczuwalnie temperatury, bardzo wysoką wilgotnością. Było cudownie – jak w saunie! Chcemy tam wracać! Już!
Próbuję sobie ułożyć w myślach moje zmagania z samym sobą. Nadal nie ustały. Tylko wiosną 2023 roku trafiłem na lepszych lekarzy, których mój mózg się po prostu bał. Którzy potrafili względnie szybko wykryć moje problemy lękowe, a nie ulegać moim werbalnym niestworzonym historiom i dolegliwościom. Chociaż trafiłem do jednego specjalisty – jakoś tydzień przed wylotem do Tokio. Ale nic nie stwierdził, co jakby wiedziałem od kilku tygodni wcześniej – kiedy obawy/objawy same mi przeszły. Tak działa zaburzenie lękowe. Ale jestem świadomy tych zaburzeń. Próbuję rozumieć jaki przybierają mechanizm działania...
Po powrocie z Japonii, po miesiącu, który był jak z bajki, chociaż z powodu kaprysów pogody uciekła mi sprzed nosa jedna z atrakcji – którą bardzo chciałem zobaczyć – jesteśmy po dziś dzień lekko przybici. Japonia nie dość, że jest bardzo często tańsza od Polski – ok słaby jen, ale też dramatyczny wzrost uposażeń i wszelkich kwot, podatków pośrednich i inflacja w Polsce zrobiła swoje. Po Tokio jeździsz za 14pln dziennie, za kawę w sklepie typu żabka płacisz 6pln, a obiad zjesz od 25pln. Takie ceny nie są spotykane nad Wisłą… Dlaczego? Dlaczego Polska to taki złodziejski kraj?
Poza podróżami po globie – spotkała nas życiowa podróż, I’ wszedł w wiek 40-stu lat. Chyba nie ma tragedii? Ja sobie jakoś z tym daję radę. On sobie radzi. Dość intensywny rok i moc wydarzeń, na tą chwilę pokazał same pozytywy jego wieku – niż negatywy. Zatem i ja mam mniejszy stres. Choć każde urodziny I’ od 40-tki będę przeżywał bardzo ciężko. Dostał chłopak to czego chciał, huczną imprezę z masą gości, prezenty i rzygającego tęczą jednorożca. To było bardzo miłe móc ugościć tak wielkie grono znajomych i spróbować nakłonić ich do integracji i wspólnej zabawy. Ale to jest Polska, team fajka, team stolik, team idziemy się napić z barmankami – każdy coś innego i dopiero po wtłoczeniu w gardło odpowiedniej ilości alkoholu, zaczynamy się bratać – i tak było owej nocy.
I znów w tym wszystkim, w tym zamieszaniu i braku pewności siebie, zleciał rok. Zleciał, aż nie wiem kiedy. I’ też nie wie. Ale jak sobie policzyliśmy te dni i godziny – nasz cały czas, to wyszło, że to już 15 lat. Piętnasty rok nam leci razem – to się naprawdę robi groźnie. Metryka zupełnie jak nie z tej bajki. A to wszystko wyszło zupełnie przypadkiem, bez żadnego magicznego udziału, nie było to zapisane w gwiazdach czy układzie planetarnym. Żadnych układów numerologicznych ani kart nie stwierdzono... On po prostu odpisał, ja napisałem, on chciał przyjść, ja niczego się nie spodziewałem, on kazał mi myśleć że jemu nie zależy, ja odezwałem się ponownie, on nie zablokował mojego numeru po drugim spotkaniu i tak całkiem bez planu i bez wielkich oczekiwań i bez ogromnych nadziei - jesteśmy dziś tu. Wciąż chyba się nie nudzimy, na pewno jesteśmy lekko starsi i bardziej dojrzali - ale dojrzewamy wciąż, wciąż coraz mocniej jesteśmy razem.
A teraz idziemy świętować nasze 15-lecie. W końcu tylko raz ma się 15 lat. Będziemy pić i jeść - tym razem po długich nocach w gorącej Azji dla odmiany - kuchnię europejską znad Sekwany...
Media:
Tina Turner - The Best (Official Music Video)
Biją te liczniki! Opisują przebieg... Mój związek, czy rodzaj takiego ściślejszego podstarzałego kumpelstwa, ma nawet troszkę więcej... A jakie były tego ponure początki. Aż mi się włos jeży na głowie, gdy sobie przypominam, w jakim stanie ducha się wtedy znajdowałem... No i też żadne wróżby i numerologie. Właściwie wszystko wzięło się od przygody, która miała być tylko takim jednorazowym zaspokojeniem seksualnego głodu - zadyszka, szczęk sprzączek... Nic mi nie zależało. Byłem zniechęcający, ale ten się nie zraził... I tyle mi do dziś wybacza. W tych naszych rozjazdach i okresowych rozłąkach...
OdpowiedzUsuńA z Tobą - ludeczkowie, przecież ja Cię tu za przyzwoleniem podglądam od tak dawna właśnie, od początków jestem świadkiem tej całej twojej miłosnej arytmetyki, która mnie zawsze po prostu rozbrajała, bo to coś pięknego... Biorąc pod uwagę różnicę wieku, mógłbym zawołać: Synu! O jakże się cieszę! I winszuję! I wszystkiego najlepszego na przyszłość!!
Dzięki Tato :P - Thx Dad! :P
UsuńZawsze mi strasznie miło jak mi tak kadzisz. Muszę mieć przerośnięte do granic przyzwoitości ego!
Co to znaczy "podstarzałe kumpelstwo"? Jak jest definicja? Historia, którą w innej formie już u Ciebie albo u siebie czytałem o Was, jest szalenie romantyczna - nawet jeśli zaczyna się w czasie mroku. To pokazuje witalność i nieprzewidywalność - naszego bytu. To jest piękne...
Żyjemy w świecie takich paskudnych hejtów, że każde miłe słowo na wagę jest złota. Ja staram się siać miłych słów jak najwięcej, tam, gdzie oczywiście mogę być szczery, żeby to nie były puste wyrazy...
OdpowiedzUsuńA co to podstarzałe kumpelstwo? Podstarzałe, bo tworzą je - było nie było- stare chłopy, i to każdy po przejaciach. Lat nam tylko przybywa. A kumpelstwo - można to ująć w słowo przyjaźń, przyjaźń między ludźmi, którzy chcą być obok, nie przeszkadzając sobie zanadto. To określenie berze się tylko z mojej niechęci do pewnych słów. Nie lubię małżeństwa, bo mi się źle kojarzy; związek - to mi się z butami kojarzy - nawet najwygodniejsze rychło nadają się do wyrzucenia i trzeba rozwiązać wreszcie definitywnie sznurówki... Związek - rozwiązek... Wolę więc być romatycznym kumplem, na którego zawsze może liczyć, mimo moich drobnych zdrad, (chociaż te zdrady - takie to jakieś z natury babochłopskie, z dawnych czasów, gdy ludzie wpadali w siebie jak w ramiona ośmiornicy, zawsze ze strachem, że to drugie pójdzie gdzieś indziej i zostawi z niczym, jak to jest w sytuacjach, gdzie tylko wszystko albo nic), który jak trzeba to jest, z którym idzie się przespać i dogadać... Nie robię miłosnych wyznań, ale zawsze wyrażam radość, pochwały, zachwyty, myślę że umiem innym trochę zapełnić czas, a w szczególności najlepszemu kumplowi, dzięki któremu jakoś każdego ranka się zbieram do kupy, mimo mojej niechęci do życia jako takiego... Są naturalnie drobne spoiwa, które trzymają solidnie, tak że można pozwolić sobie na swobodę... On pierwszy powiedział, że mnie kocha. O to się zahaczamy, o to i moją odpowiedź... Zrobił to w cudowny sposób, bo znienacka, na ulicy, w jakiejś słocie, w krakowskim smogu, cedząc to przez zęby, półgębkiem. W podobnym stylu mógłby równie dobrze wyrzec coś w rodzaju : Zaraz ci jebnę... Zresztą nieraz miał ochotę... Przetrwał moje picie. I w sumie głównie dla niego już nie sięgam po alko... No i kiedyś - jak raz w rozpaczy zdemolowałem przedpokój, a ten ze spokojem dobrał mi się do butów i skarpet. Aż się zacząłem rumienić skrępowany, po całym dniu niewyłażenia z obuwia. I dowiedziałem się, że mi stopy pachną świeżymi ogórkami... No i nasze stały się psy. Uznał, że są nasze... świętej pamięci już niestety psiaki... I tak zostało nam coś z chłopięcego klimatu... Jak jestem na naszych krakowskich śmieciach, to mam dziwne poczucie, że jestem gdzieś w schronisku na wycieczce, z kumplem...
No właśnie bo Ty mi tu opowiadasz że jesteś teraz poza krakowski. Ale życie w tym podłym warszawskim mieście - wszystko może zepsuć. Mam wrażenie że jest to podlejsze miasto niż inne - przez ten taki zlewkowy charakter. Uciekają tam Ci chłopcy szczególnie ze wschodnich południowych rejonów, bo jakby raju, do miejsca w którym mogą odreagować - dramaty swoich małych miasteczek i wsi - i całkiem tracą granice zatracenia... Rujnują się!
UsuńCoś się nie mogę zalogować. Jakoś tak wybiórczo to działa...
OdpowiedzUsuńNo tak to jest z tą zlewkowością...
Jedna jest wspólna rzecz dla mniejszego i większego zlewu: Wisła, co tak po mojemu mnie przyzywa niekiedy: - Weźże, chodźże, skoczże, i będzie koniec, dość zawracania głowy (i dupy)...
Ale do czego w tej Wiśle skoczysz? W Warszawie do kostek w Krakowie nie wiem do czego się da skoczyć? Do pasa? ;P
UsuńNo, że do kolan, a czasem ledwie żabie po oczy, to to jest informacja dla tych, co chcą wejść. Bo jak już idzie o sprawy takie prosto z mostu, to już wszystko jedno, w co się jebnie. Tyle że jak płytko, możesz nie odpłynąć, i zaraz cię znajdą... Ten zmieniający się klimat wszystko tak gmatwa!
OdpowiedzUsuń