patologia!!!
Mata. Kim jest Mata? Młody raper rocznik 2000, milenials pełną gębą. Dziecko grubego portfela ze świecznika establishmentu, czyli znanego prawnika, profesora i wykładowcy UW Marcina Matczaka. Rapem Mata zajmuje się od wczesnych lat nastoletnich – za chwilę po nowym roku ma ukazać się jego debiutancki album.
Patointeligencja – jeden z najbardziej komentowanych utworów 2019
roku nie opowiada tylko o buncie – bogatego chłopczyka przeciwko ciepłemu domowemu
wychowaniu pod kloszem. To jest raczej opis znanego zjawiska całkowitego upadku
autorytetu szkoły, i jej roli wychowawczej – która jest w zaniku. Oczywiście
Mata nie wychował się w bloku, do czego tęskni, jego bogaci rówieśnicy mają
pieniądze na wszelkie używki, które stosują i są całkowicie wyzwoleni. Ale poza
zasobnością portfela – nie różnią się niczym o standardowej wielkomiejskiej młodzieży.
Tylko ta biedniejsza cześć dzieciaków inaczej organizuje hajs na odloty. W 2000
roku szedłem do ogólniaka – widziałem moich kolegów z dobrych domów, osiedli
jednorodzinnych lub nowych bloków z wypasionymi mieszkaniami powyżej 60 metrów –
jak potrafili skołować od starych pokaźne sumy na piątkowe wyjścia (metod było
wiele wierzcie mi). Widziałem w szatni zapitych, widziałem takich, którzy
palili to czy owo lub wdychali substancje – może jeszcze nie byliśmy tak
wyzwoleni seksualnie – albo mówiło się o tym inaczej, bardziej skrycie –
mieliśmy jeszcze minimalne poczucie wstydu, wpojone nam przez poprzedni system.
Szkoła nas nie wychowała! Nie ukształtowała! Nie dała żadnego moralnego impulsu!
Bo nie potrafi się odnaleźć w XXI wieku i być może program wychowawczy pasuje
do lat 80-tych poprzedniego stulecia, ale nie był w stanie zmierzyć się ze
zmianami mentalno-obyczajowymi, jakie nastąpiły potem.
Mata – jest najbardziej atakowany
przez obóz władzy i jego klakierów z polityki i popkultury. Niektórzy by
chcieli wysłać chłopaka do wojska – śmiech na sali. Podobno sama pani sędzia TK
Pawłowicz miała używanie – szczególnie na ojcu pana Maty. Ale ten pisk władzy –
wynika drodzy z tego, że kiedy nasz młody raper poszedł do szkoły średniej – Oni
właśnie dożynali polską oświatę. Tragiczną reformą, która nie zmieniła nic –
poza ideologią, jaką wciskają młodzieży. A ten brak działania, brak prawdziwej reformy,
PiS zaczyna nieść już piąty rok na barkach i bierze pełną odpowiedzialność. To
za tej władzy Mata przeżył taki, a nie inny ogólniak i doświadczył takich a nie
innych przeżyć. Brawa dla Państwa!
Media:
Mata - Patointeligencja
Media:
Mata - Patointeligencja
Podoba mi się.:)
OdpowiedzUsuńAle, ale - szkoła i wychowanie - masz odważne skojarzenia. Ja naturalnie jestem do szpiku kości antyszkolny - zawsze szkołę uważałem za źródło chamstwa i deprawacji, choć oczywiście wszystko na miarę czasu... Gdzież mi tam do tych zjawisk opisanych przez młodzieńca. Aż mi się chce z radością zaskowyczeć: - Dzięki wam, bogowie, że nie muszę żyć w dzisiejszych czasach, a jeno mogę z nich trochę skorzystać.
To nie jest porażka szkoły. Tu się rodzi pytanie, co było pierwsze, jajo czy kura? Ja obstawiam kurę, a z jaja wykluwa się coś, co łyka ofertę coraz bardziej rozzuchwalonej kury. Dla mnie szkoła zawsze była ściekiem, miniaturą tego, co funkcjonowało w różnych przebraniach za jej ogrodzeniem, ściekiem, którego, mając oczywiście z tego powodu kłopoty, starałem się jak najczęściej uciekać. Nigdy nie byłem tak zdegustowany jak w szkole... I wychowanie. Nie od rzeczy mówił już dawno temu Oscar Wilde, że najchętniej za wychowywanie innych biorą się ci, których nikt nigdy nie wychował. Bogowie - za moich czasów maltretowała nas czereda frustratów z wymordowanym szlacheckim tytułem magistra, dla których oświata była ostatnią deską ratunku przed zmywakiem. A szczeniactwo było równie paskudne, tyle że kura nie miała jeszcze tak ciężko atrakcyjnej oferty.
Wszystko się zmienia, i nic się nie zmienia... Antyszkolny był tez Tomasz Mann - wystarczy przeczytać kilka tekstów o czasach sprzed stu lat z okładem, by się przekonać, że ten syf nie przemija... To są rzeczy niereformowalne - można się tylko bawić w przestawianie administracyjnych klocków.
Cała sztuka, by się jakoś otrząsnąć z tego wszystkiego, by wyjść na człowieka... Ale to chyba zależy od jakichś wrodzonych cech, i nie jest zbyt opłacalne...
Twoje komentarze to czysta rozkosz. Nie mniej uważam że szkoła z zasady powinna mieć troszkę pierwiastka wychowawczego. Minimalnie! To że młodzi chcą naginać rzeczywistość i to co dozwolone - to jest jakaś oczywistość - dziś to robią bardziej, bo mają więcej.
UsuńNiezależnie od pierwszeństwa kury przed jajkiem czy odwrotnie - ktoś kto te szkoły wymyślił powinien brać jakąkolwiek odpowiedzialność za jej program i wartości które niesie!
Niereformowalne to może w Rusi, tutaj reforma być Musi!
I po co w ogóle to słowo inteligencja? Relikt to jakiś idiotyczny - to jakieś książki, swetry, papierosy, peerelowskie wędrówki duszy... Wystarczy się rozstać z tym starociem, a wszystko nabierze rumieńców. Jest jak trza!!
OdpowiedzUsuńTo samo mógłbym powiedzieć o twoich czasach jakbym był dziaduszkiem wychowanym w dwudziestoleciu. Inteligencja...?
UsuńAle przecież szkoła ma w sobie taki pierwiastek! Cywilizującym czynnikiem w szkole są zwykle niektórzy uczniowie, tak jak w zakładzie karnym są nim osadzeni. Nie tak całkiem przypadkowo wymieniam te dwie instytucje, bo wbrew pozorom są one bardzo do siebie podobne. To nie one tworzą rzeczywistość - życie płynie swoim korytem i w tych zakolach, jakimi są szkoły i zakłady karne, gromadzi się to, co w życiu, takim nie innym, z takich czy innych powodów, musi poczekać, albo zgoła osiąść w mule - zależy... Różnica jest taka, że w zakładzie karnym odsiaduje się wyrok, w szkole zaś siedzi się za niewinność przez czas płynący ku pierwszej robocie albo ku drodze przestępczej w białych kołnierzykach czy w innym stroju - to już zależy od talentów, wykształcenia...
OdpowiedzUsuńEfekty pobytów w tych miejscach bywają różne. Szkoła może zrodzić anioła albo bandziora. Więzienie może wymoczka przemienić w potwora, a bywa że bandzior za kratkami kończy studia i jest potem z niego przyzwoity ludź...
W życiu się tak plecie.
Tomasz Mann był tak kiepskim uczniem, że aż nie dopuszczono go do matury, a jednak bez najmniejszych wątpliwości można uznać, że to człowiek wysoce wykształcony i wielkiej kultury.
Andrzej Duda zrobił nawet doktorat na UJ, a mimo to pozostaje człowiekiem bez wykształcenia i bez żadnej kultury.
Tak to jest. I świecznik bywa osobliwie pojemny.
Życie to dziwny żywioł. I trzeba się jakoś trzymać.
No, a tak w ogóle, to chyba nie powiesz mi, żeś taki jakiś niewychowany!