przedsylwestrowo
Co za rok, finał wspaniałej
dekady mojego życia. Odchodzi dobry czas. Nie mówię, że tego dobrego nie będzie
w kolejnej, ale patrząc wstecz – widzę tylko to, co było dobre w minionej
nastoletniej fazie XXI wieku.
Rok 2019 pod wieloma względami
uznaję za dobry. Nie w kwestiach politycznych, ale w zupełnie prywatnych. Udało
mi się pozbyć toksycznych relacji, nie wszystkich całkiem, ale chociaż udało się
je ograniczyć. Niespodziewanie odrodziły się stare znajomości – lub te bardziej
uśpione z rodzaju pamięci wzajemnej tylko od wielkich okazji. Poznaliśmy
wreszcie z I’ zupełnie nowych ludzi – całkiem fajnych.
To nie był rok wielkich podróży.
Ale było sporo małych w zasadzie na stare śmieci, ale inaczej. W innych porach
roku lub w celu odwiedzin dawno-dawno niewidzianych bliskich. Wspomnieniami wciąż
byliśmy na trzech wyspach, które odwiedziliśmy rok wcześniej. Chcielibyśmy
uciec od przeszłych wspomnień – by iść po nowe – ale czasem wspomnienia
trzymają przy życiu… No i te niespodziewane okoliczności… Kto je może
przewidzieć?
We wcześniejszej notce
wspominałem o zadziwiającej rodzinności, która się wypracowała w naszych relacjach
w 2019 roku. Ale to jest jeszcze zbyt świeża sprawa, aby wyciągać jakiekolwiek
wnioski.
O wiele gorzej rok mijający
wyglądał zawodowo. W lipcu rozpadł się zespół w moim „wydziale”. Zespół, który pracował
razem ponad 7 lat. Który walczył o siebie przez ostatnie lata na różnych polach
naszej firmy. Nie dostałem awansu. Jestem traktowany na równi z nową osobą, która
przyszła bez doświadczenia, a za wszelkie wychodzące ode mnie inicjatywy, które
przynoszą dla firmy profity (nie tylko finansowe, ale też wizerunkowe) – nie dostaję
nawet dobrego słowa. Od pół roku chodzę sfrustrowany. Na nadchodzący rok obiecuję
sobie wcielenie w życie polityki: mam na wszystko wyjebane, udajemy nawzajem że
coś robimy!
No i nadchodzący rok o bosh! To
będzie już 2020. Coś mi nie gra z tą dwudziestką! Tylko co? Pewnie świadomość,
że robię się stary, kiedy sobie zdaje sprawę że na kalendarzu wypiszą 20, a ja
nie mam już takich lat… Mam zdecydowanie więcej. Ten nadchodzący numerek
przypomina mi o tym, że robię się stary i to mnie przeraża! Czuję obawę! Czuję
potrzebę zmian…
No i rok blogowy. Zabili mi moje kochane
blogi, a ja nie odnajduję się w nowej formie tak dobrze jak kiedyś… Tu też mam
jakiś kryzys…
Komentarze
Prześlij komentarz