66

Niektóre wpisy nie przychodzą łatwo. Bo niektórzy ludzie, lub częściej relacje międzyludzkie nie są łatwe. Ja nie jestem prostym człowiekiem i trzeba mieć dużo cierpliwości, aby mnie znieść – tym bardziej mój ojciec, (choć jesteśmy na przeciwległych biegunach temperamentów), nie jest człowiekiem łatwo znośnym.

Mijający rok zmienił mocno nasze relacje. Od kilku lat zresztą, następuje w nim jakaś zadziwiająca przemiana, której przyczyny nie potrafię odkryć. A pamięć przeszłości, nakazuje mi mieć solidne wątpliwości, co do intencji mego stworzyciela. Nie mniej zmiana jest widoczna. Być może najbardziej się zarysowała na pogrzebie i mini covidowej stypie po Najukochańszej. Stwierdził wtedy, zaciągając mnie do kuchni, że chyba już czas abyśmy żyli w pokojowych relacjach, bo mamy tylko siebie.

Co to miało znaczyć? Zawsze mieliśmy tylko siebie – jeśli patrzeć na relacje ojciec-syn. Ale nigdy go w tej relacji nie było. Żyć w pokojowych relacjach – kiedy nigdy nie byłem sprawcą żadnej wojny, też wydało mi się dziwnym życzeniem. Jednak chyba nam się to udało. Udało o tyle, że – po mimo swojej natury, pełnej ciężkiego humoru, ojciec zachowuje się bardzo taktownie. O co go nie mogłem nawet podejrzewać dotychczas.

Od pogrzebu nasza relacja wyprostowała się. Nabyła odrobinę fałszywej uprzejmości, ale może ona staje się z czasem po prostu, zwykła i niewymuszona. A może prawdziwa nawet? Nie odczuwam w moim ojcu dawnych złych emocji, czy niechęci. Duży chłopiec się zestarzał. Potrzebuje małych pomocy w ogarnięciu nowoczesnego Świata. I próbuje chyba odrobić promil ojcostwa, do którego się nigdy nie poczuwał. Od kilku miesięcy nas pozytywnie z I’ zaskakuje. Nie robił problemu z testamentem, nie zażądał żadnej kasy – o co się przez lata odgrażał (dosłownie cytuję: że ma prawników i mnie wypierdoli z tego mieszkania po śmierci Najukochańszej). Co więcej, chętnie wpada na sporadyczne obiadki i na rytualne spotkania nad grobowcem. Rozmawia. Zaprasza na wycieczki – na grzyby – ma swoje tajne miejsce pod Gostyninem. Byliśmy dwa albo trzy razy w październiku i listopadzie. Były grzyby – poczułem się jak w dzieciństwie, kiedy mnie zabrał raz jeden w Bory Tucholskie. Częstuje nas bezalkoholowym Lechem – miał problemy z piciem – dlatego dalej pije, ale bez alko. A ten Lech ma głęboki chmielowy smak, jak prawdzie piwo. Zaprosił nas nawet na wspólne wakacje – nie wiem czy to zrealizujemy. Nie wiem co myśleć. Aż się boję, że wkradają mi się o nim dobre myśli do głowy.

Stare, czarne jak smoła, gdy tylko mózg przywoła obraz ojca, zaczynają czuć się zagrożone – idzie wojna, moje myśli są niespokojne. Z jednej strony bardzo bym chciał, móc mieć odrobinę ojca z drugiej wiem, czym kończyło się zaufanie do tego człowieka. Jestem w rozterce. Zaprosiłem go z dziewczyną na święta grudniowe, ale się położyłem pod Covidem – teraz chyba go będzie trzeba zaprosić na święta wiosenne. Przecież mamy tylko siebie…        

Sto lat w dniu twoich 66-tych urodzin!

Komentarze

Popularne posty