dni pandemii cz.5

Dni pandemii cz.5 to zapis moich refleksji dotyczących minionego roku pandemii. Z kolejnych dni narodowej kwarantanny. Nie stanowi spójnej całości, albo i stanowi - kto to wie?

1.

Straciłeś kogoś, kogo kochałeś? Ja tak. Ten rok i ta pandemia odebrała jedną z najukochańszych osób mojego życia. Wciąż nie jestem w stanie pozbyć się goryczy i wściekłości pod adresem tego teoretycznego Państwa, które potrafiło wobec zagrożenia pandemicznego – tylko ograniczać dostęp do specjalistów, szpitali i zwykłych lekarzy. Brak możliwości leczenia innych chorób niż covid19 i nagłych przypadków, zabił w Polsce w roku pandemii drugie tyle, jak nie więcej ludzi, co sama pandemia. Państwo odwróciło się od swoich obywateli. Jak zawsze – przynajmniej, od kiedy sięgam pamięcią!   

2.

Czy chorowałeś na SarsCov-2? Ja tak. W grudniu odebrałem pozytywny wynik. Dziś jestem zdrowy. A przynajmniej, chcę w to wierzyć. Nie umarłem. Choć ciągle słyszy się dramatyczne historie – wyzdrowiał, a potem umarł od zwłóknienia płuc czy czegoś tam. Ale poza fizycznymi śladami – ta choroba zostawia po sobie ślad psychiczny! Ja do dziś się autentycznie boję! Boję się bezradności, boję się baraku pomocy od służb tego kraju, boję się samotności i wizji umierania pod respiratorem – będąc otoczonym przez ludzi ubranych w ciuchy astronautów. Nie potrafię pozbyć się niepokoju, gdzieś schowanego pod skórą.

3.

Czy jest wszystko OK w twoim życiu? W moim nie jest! W moim nie jest zupełnie OK. Jestem w miejscu między ścianą, a przepaścią – tak czasem myślę!

4.

Czy kolejne lockdowny przynosiły mi spokój? Każdy coraz większy. Pierwszy był dla mnie lekkim szokiem. Pierwszy pozbawił mnie dotychczasowego życia, które wiodłem przez ostatnie dwanaście lat. Czerwic i lipiec były dla mnie dziwnym czasem – kilka razy byłem w mieście, mijałem bawiących się w upojone noce ludzi – kluby nie mogły robić imprez, dlatego urządzano dyskoteki na ulicach. Tańczyli jak w transie. Jakby miało nie być jutra! Być może nie było go dla wielu z nich? Wielu nie dożyło końca roku.

Drugi lockdown był dla mnie czasem spokoju – po aborcyjnych protestach, w których brałem czynny udział. Listopad był cudownym miesiącem, panowała taka wspaniała cisza. W mojej pracy, gdzie normalnie pracuje na co dzień około 20-u osób – byłem zupełnie sam, nawet bez jednego pracownika ochrony. Zapalałem tylko jedno małe światło – a reszta ogromnej przestrzeni pochłonięta była w ciemnościach. Czasem stawałem za zamkniętymi na klucz wejściowymi, przeszklonymi, drzwiami i przyglądałem się dłuższą chwilę zewnętrznemu Światu, pędzącym dokądś ludziom, zalegającym w zakamarkach dzieciakom, fruwającym gołębiom. To cudowne uczucie izolacji od reszty Świata, izolacji na moich warunkach. Mój spokój powrócił po wyjściu z SarsCov-2. Izolacja trwała dalej w najlepsze. Choć choroba złamała moją gębę – samotnika, niestety potrzebowałem ludzi by żyć – ale na moich zasadach! 

Byłem niezwykle poirytowany decyzją znoszącą całkowity lockdown z dniem 1.02.2021. Szczególnie, że decyzja zapadła prawie z dnia na dzień. A teraz znów nadzieja w sercu rośnie – niech znów nas odetną, chcę być odcięty. Chcę powrotu do ciemności w szklanych drzwiach – do bezpieczeństwa izolacji.         

5.

Pijmy. Dziś mija rok od kiedy zaczął się nowy ład tego Świata! Rok od wejścia lockdownu w Polsce. Rok od kolejek po srajtaśmę w marketach. Rok od końca starych, lepszych czasów. Ja piję! A wy?


Komentarze

  1. Tak po łebkach jadąc, zacznę od końca... Ja piję. I chyba zaczynam mieć z tym problem. No i mój facet przy okazji, bo go coraz bardziej martwię.
    Przeszklone drzwi zamknięte na klucz, a na zewnątrz świat... Mamy coś wspólnego.
    I co, i patrzymy, a im starsi jesteśmy, tym bardziej kolekcja zaobserwowanych końców świata rośnie...
    Nie mam nic na pociechę.
    Też się boję, ale najbardziej podczas bezsennych nocy... Za dnia ciągle coś robię i wkurwiam się z zupełnie innych powodów...
    Sytuacja jest zastanawiająca, bo ludzkość straciła twarz... Już w przedsionku piekła...
    Ale popatrz, u nas dzień jak co dzień: Władza dewastuje ochoczo państwo, jedzie jak buldożer, i walczą też wraże siły z LGBT... Coś niesamowitego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyjemy w tak podłych czasach że odechciewa się nawet komentować. Tylko wróciły te drzwi - znów się można schować ale na jak długo?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty