Krzysztof Krawczyk 1946-2021
Wczoraj zmarł Krzysztof Krawczyk. Polska ikona biesiady i wszelkiego wesela - lew estrady. Akurat sam byłem na niewielkiej biesiadzie, więc goście zanucili pod nosem, podchmieleni, jakiś szlagier artysty z uśmiechem na twarzy i szklanką refleksji w oku. Kilku znajomych napisało mi z przekorną emotką - że przeżywają żałobę - że nastał wczoraj koniec polskiej muzyki...
Ale szczerze Krzysiu to żaden mój idol. Dla mnie to artysta pod wódkę - którego kocha się po pewnej ilości alkoholu. Artysta ikona - pełna zgoda, ale nie muzyki, którą słucham i cenię. Być może talent zmarnowany na pioseneczki - zamiast na wielką twórczość? Tego się nie dowiemy. Ale miałem do niego zawsze szacun, facet potrafił zarobić i żyć. Nie latał po gazetach, że ma za niską emeryturę, że mu nie wystarcza do pierwszego jak Maryli i Cugowskiemu - żenada! Kilka lat temu moja przyjaciółka spotkała Krawczyka w salonie zabiegów kosmetycznych i już wtedy - szalone życie artysty mocno odbijało się na jego stanie zdrowia - podobno Krzysztof sprawiał dość niemiłe wrażenie - nie wiedział gdzie jest ani co się dzieje... Ale ponad 50 lat używek i sceny kosztuje!
Śmierć to jednak chwila - w której oddajemy hołd - tymczasem przeżyłem wczoraj szok, kiedy zobaczyłem wpisy na tłiterze, które wysmarował Duda i Brudziński. Nie dziwię się Jakubowi Żulczykowi, bo nasza głowa państwa to istny..... Nawet w sytuacji składania kondolencji musi dojść do żenady. Co za wstyd!
Kancelaria mi w sumie przypomniała, że istnieje taki Żulczyk, bo, prawdę mówiąc, zapomniałem o nim, brodząc po wysypisku makulatury... (Ależ ten idiota poszybował w świat - bystrzakom z Kancelarii można pogratulować!! He - he - że tak zachichoczę po przybyszewsku)
OdpowiedzUsuńNo, ja się nie wstydzę, bo nie mam z tym nic wspólnego... Wypowiedź Żulczyka znam natomiast tak wyrywkowo, z doskoku... Ale proponowałbym pisarzowi jakąś głębszą analizę, taką, która może dałaby glejt na obrzucanie epitetami tych, którzy wiadome nam bydlę wywindowały na wiadomy nam urząd...
Co masz do Żulczyka? Wybitny serial zrobił - sam siebie zaadaptował i konsultował - może obejrzyj i się przekonasz! A i jeszcze napisał scenariusz do Belfra - miodzio! ;p
UsuńRozumiem że łatwo bić w młodość i witalność :D - Ż’ jest rocznik mojego I’
A serio to on nie odkrył Ameryki - spójrz na memozę krążąca w necie ukazującą bierność, małość, komiczność i żałość tej postaci...
Prezydentura Adiego przynosi mi refleksję: a na po chuj nam w tym kraju prezydent, lepiej niech któryś marszałek przejmie jego obowiązki - bo’ż to to komedia i wstyd!
Nic nie mam, po prostu zapomniałem, aż mi Kancelaria przypomniała... (Nie wiem, czy cokolwiek obejrzę - ja już mam w głowie taki śmietnik, że nie wiem, czy na Żulczyka jest tam jeszcze miejsce...)
OdpowiedzUsuńMłodość i witalność. Toż PAD też młody, i witalnie śmiga po stokach, aż miło... Na śniegu robi na mnie wrażenie.
Ameryka to już dawno odkryta. I typa znam od dawna. Ja się nie nabrałem...
No, po tej kadencji, myślę, że pomysł likwidacji tego urzędu nie będzie od rzeczy... No bo przejąć to po takim indywiduum... No ale cóż - to taki świat według Kiepskich, w realu...
Był taki odcinek tego serialu - czemu, kurwa, wszyscy widzą Boczka? Wyszło, że to jakaś projekcja... No to pomyślmy coś innego... Ale do porozumienia nie doszło, bo ta chciała "Brata Pidda" a tamten "Ciociolinę"... No i cóż, jak się tak wszyscy skłóceni skupili, to wypadkową okazał się Boczek... A nam w idiotentotolotku wypadł Duda... Oto my, w pigułce.