pascha 2021
Dziś nie będę ściemniał, siadam do pulpitu po licznych butlach czerwonego, białego i różowego trunku. Wbrew zaleceniom epidemiologicznym i nie wiem czy będzie tu jakikolwiek, ład i skład! Ortografia umarła, interpunkcji brak.
Kiedy w zeszłym roku czailiśmy się do ojca I’, po kocich szlakach z latającymi nad głową warczącymi helikopterami, chorych na covid19 było 1000 osób dziennie, a umierały dwie! Dziś jest 30000 dziennie, a umiera średnio pół tysiąca. I to dla władz RP jest dziś ok, wtedy nie było!
Dlatego wielkanoc w 2021 jest bez żadnych obostrzeń, a w kościołach choć nie wolno, przebywa 150% limitu gości, a policja nie wypisuje mandatów. A jak na Wyspach wypisała w polskim kościele to okazało się, że będzie oskarżenie o zakłócanie kultu.
My w niedziele mieliśmy dwa śniadania i kolacje.
Pierwsze o 10-tej z naszą kumpelą K’ i jej facetem P’. Znakomita zalewajka z mini białymi kiełbaskami i boczkiem, plus jako kolejne danie pieczona w sosie winnym biała kiełbasa, plus trzy rodzaje faszerowanych jaj. Sałatka warzywna ciut za mocno zblendowana - więc wyszła breja - ale breja ze smakiem - smoothie warzywne. Trzy rodzaje ciast: babka, keks i bananowiec.
Drugie o 14-tej z moim ojcem i jego partnerką. Żur, kiełbasa, talerz wędlin, serów, pierdół. Pasztet (mulit mięsny mix) domowej roboty. Sałatka, jaja. Dwa rodzaje ciast: babka i mazurek. Plus miła atmosfera!
Kolacja u mamy I’ na wsi. Dowolna kompozycja serów i pasztetu warzywnego z wątróbka indyczą i morze Johnniego Walkera. Że my żyjemy? Żyjemy?
A dziś to samo. Śniadanie, mini obiad. W między czasie spacer z psem nad rzekę. I podwieczorek w gronie rodziny ze strony matki I’. Czyli racuchy i wino: czerwone, białe, różowe... Nie wiem jak wróciliśmy do domu i jak to możliwe, że żyjemy...
Sobie i Wam niech moc alkoholu, gwoli tradycji cyklu, odpuści wszelkie przewiny :P
Ale że ta zalewajka już tak na śniadanie? Brawurowo!
OdpowiedzUsuńI jaka obfitość. Można powiedzieć cztery fale. Zupy, a do tego jeszcze Jaś Wędrowniczek i wina w trzech kolorach. Plus cała ta reszta. Barwnie jak na skrzydełku rusałki pawika.:) {ten gatunek motyla wpadł mi do głowy zupełnie nieprzypadkowo}
To u mnie na odwrót. Gdybym nie kupił zjawiskowego sernika, mógłbym powiedzieć, że powędrowałem ku ascezie, bo poza tym sernikiem zjadłem przez całe święta tylko jedno jajeczko, dwa plasterki szynki, łyżeczkę sałatki i jednego schaboszczaka... Coś tam naszykowałem, nakupowałem, i teraz powoli a rozrzutnie się nad wszystkim zaczynam litować. Na pierwszy ogień poszła sałatka - chlup - chwilę temu wywaliłem ją do sracza. A nad resztą podumam.
I nie wypiłem ani kropli alkoholu. Piję w dni powszednie, więc w święta robię sobie odsap... {Okropne to picie, groźne - w moim przypadku szczególnie groźne, bo potrafię sporo wypić i jednocześnie normalnie funkcjonować - tak jak moi rodzice chrzestni. Podobno po chrzestnych, w jakiś tajemniczy, pozabiologiczny sposób, wiele się dziedziczy. W moim przypadku oboje zachlali się na śmierć. Fajni, łebscy ludzie, porobili kariery, zarobili pieniądze i... utopili się w wódzie... Najwyraźniej gryzł ich jakiś robal. Tak jak mnie. [ Dwa stałe pytania mojego biednego Franka: Gdy widzi jak sobie dolewam: - Czy to konieczne?; i drugie, retoryczne, jak czasem rzuca na mnie zatroskanym okiem: - Płakałeś? - Na to pierwsze można jeszcze coś poradzić, na drugie już nie...]}
I tak przeleżeliśmy z Frankiem te święta. Przegadaliśmy. A poza tym książka, trochę telewizorka, kotka mrucząca na kolanach... To jej mruczenie i mizianie się o moją lekko zarośniętą twarz przywraca temu światu normalność... Od czasu do czasu patrzy mi kicia w oczy i mówi to swoje: Nia, nia...:)
Przypomniałeś mi o zalewajce!:) Dawno nie jadłem, muszę zrobić... A przy okazji takich kwaśnych spraw, to jeszcze mi przyszła go głowy cudowna rosyjska solianka... Solianka to najcudowniejsza zupa na świecie, w sam raz dla tych, co dużo piją albo dużo pracują...:)
Pogotuję coś.:)
Myśmy zeszłoroczne mieli w dość trudnej sytuacji święta paschalne to w roku bieżącym uznałem, że trzeba wyjść do świata.
UsuńPijesz to mówisz od długiego czasu ale mam rozumieć, że po prostu chlasz? Hm? Ojciec I’ jakoś to opanował a on chlał w ciągach tygodniowych a teraz tylko pije - ale lubi i umie, a do tego ma gust!
Zalewajka ach co za temat! My robimy często w okresie zimowym. To cudowna strawa. Co prawda nie tak szaleńczo jak kolega P’. Ale musi się to wszystko przegryźć i jest bomba...
Lubię zalewajkę. Moja babcia robiła cudowną...
OdpowiedzUsuńNo chlam, chleję - nie wiem, jak jest poprawnie.:)
Gust jeszcze chyba też mam - zwykle biorę z górnej półki... Jak się zacznę schylać, to rozejrzę się za sznurkiem...
Zalewajka to jest zupa zimowa. A ile tam cudów można nakłaść mmmm
UsuńTo jak tylko z górnej półki trunki to Ty jesteś po prostu smakosz, a nie pijak i tego do czasu schylania się bym się trzymał...