38
Powoli pora umierać. Łapę ostatnie wdechy umierającej młodości - może nie doczekam już starości. Przedostatnia trójka wybiła i choć udaję, że nic się nie stało - Polacy nic się nie stało, to jednak czuję, że się staje już bardzo dużo. Robię się starą, grubą ciotą - kulą toczącą się lawiną do starości i gnuśności. Istnieje jakby niepotrzebnie, oddycham zbędnie, konsumuję nadmiernie jakby ze strachu, że jak przestanę to będę całkiem nieprzydatny...
Mi się czas nie tylko już nie cofa, ale gra ze mną już w grę w której wiem, że nie mam szans wygrać. A moment w którym zdajesz sobie sprawę, że przegrasz ten bój, jest punktem kulminacyjnym istnienia i chwilą do pytań o jego sens. Niby do wiosny, ale one nie pachną już szansą, tylko rutyną i powoli będą zdawać się czasem utraty. Suma zmarnowanych szans zaczyna przytłaczać, a poszukiwania winnego kończą się w chwili w której staję przed lustrem i dostrzegam moją zagubioną twarz - która przestaje powoli przypominać mnie - tego z pamięci moich wyobrażeń.
Kim jest ten koleś w lustrze? Kim jesteś starzejący się grubasku? Mną? Nie wiem, nie mam tej pewności. Czy to już apokalipsa? Oby zamiotła mnie bezboleśnie w pierwszym uderzeniu. Aby nie męczyć się w schronie pod gruzami - przygniecionym troskami...
Wczoraj odbyłem całkiem miłą imprezę urodzinową - przybyli wszyscy, którzy mieli przybyć, a ja i tak dostałem humorów i czułem się totalnie wyobcowany. Jakiś taki wisielczy byłem dla siebie i dla wszystkich! A dziś jestem cały dzień jak struty... całe życie jak dotąd... A może to ktoś lub coś mnie truje. Całe życie trucizny...
Jej, coś taki mroczny ten torcik. Niech no ciotunia kochana nie opowiada, że oddycha zbędnie. Ja bardzo proszę...
OdpowiedzUsuńCo to ja robiłem w tym wieku... Zaczynałem sobie pisać życie na nowo. No i tak po dziś dzień idzie jakoś ten - że tak się wyrażę - palimpsest...
Ja mogę na pocieszenie powiedzieć tylko, że w moim wieku, a moje urodziny tuż tuż, bo my tak, widzę, po sąsiedzku i spod jednego znaku, wszystko nabiera pewnej śmieszności, trochę dramatycznej, ale jednak... I jeszcze - cholera, co za odkrycie - erotycznie może być całkiem ciekawie... Dobry czas na perwersje...:)
Mroczny, mroczny! Taki czasem musi być. Taki mroczny humor. Ale potem choć dalej czarny to już może mniej mroczny... Perwersje powiadasz? To ja już o nic nie pytam. Ta Wawka Ciebie po prostu psuje...
UsuńTak czy owak, mimo mroków czekoladowych - jednak!! - życzę Ci wszystkiego, co najcudowniejsze... Miłości, zdrowia, kasy i tych Twoich ulubionych tropikalnych nocy, jak najwięcej!
OdpowiedzUsuńMroki czekoladowe są, a w sumie były pyszne! Jestem w chwili w której wszystko przeszło i spełniło się! Jestem na pustyni...
UsuńCzekolada nie zawodzi...
OdpowiedzUsuńNa pustyni jesteś, powiadasz... Pustynia to poważna sprawa. Jak wiemy z Pisma, diabeł tam się plącze, i kusi... Przychodzi i szepcze do ucha: A chodźże już, chodźże na miasto... ;-)
Ja mieszkam w mieścinie sennej. Tu pustynia tam pustynia... Czy to blok czy pole... Czy ulice puste... Miasta u mnie nie widać
Usuń