Bogusław Polch 1941-2020



W drugim dniu roku 2020 odszedł Bogusław Polch jeden z najwybitniejszych (acz nieco już zapomnianych) rysowników polskiej sceny komiksowej. W liceum plastycznym poznał innego wybitnego rysownika Grzegorza Rosińskiego – podobno siedzieli w jednej ławce. Rzucił studia plastyczne aby rysować.

Złoty okres twórczości Polcha przypadł na lata 70-80-te XX wieku, kiedy wciągnięty przez Rosińskiego do wydawnictwa „Sport i Turystyka” rysował kultowy komiks PRL-u Kapitan Żbik (1970-75), do serii wrócił na chwilkę w 2013 roku, z okazji jakiegoś jej jubileuszu. Największą sławę i popularność przyniosła Polchowi jednak seria Ekspedycja (późniejszy tytuł Bogowie z Kosmosu) ukazująca się w latach 1982-90 i 2003 roku, która powstała w oparciu o poglądy Ericha von Dänikena. W latach 90-tych i na początku XXI wieku, zanim nie ukazał się ostatni tom i serii nie wznowiono – oryginalne wydanie potrafiło kosztować po kilkaset złotych za tom na komiksowych giełdach. Kolejnym projektem, za który zabrał się rysownik była polityczna seria Funky Koval (1987-1992, 2011), niestety, to chyba najmniej udane dzieło artysty, dziś kompletnie nieczytelne, przegadane i po prostu zestarzałe – medium komiksowe bardzo mocno ewoluowało i Funky Koval jest po prostu nudną ramotką. Ostatnią wielką serią, za którą się zabrał Polch był Wiedźmin (1992-1995). W ciągu niespełna trzech lat pracy, spod ręki artysty wyszło sześć tomów na podstawie opowiadań Sapkowskiego z błogosławieństwem i wsparciem scenariuszowym samego pisarza (po 2010 roku ukazuje się Wiedźmin w USA nakładem „Dark Horse”, ale ten oparty jest na scenariuszach z gry, a jak wiadomo Sapkowskiemu nie było po drodze z twórcami i właścicielami praw do gry). Co ciekawe Bogusław Polch chciał się sądzić z twórcami polskiego filmu i serialu Wiedźmin, oskarżając ich o plagiat postaci i świata wykreowanego w komiksie… A nie oszukujmy się gra mocno ściąga z polskiej ekranizacji, z gry ściągali amerykanie robiąc własny komiks, a twórcy obecnego hitu platformy Netflix… Tak więc Bogusław Polch jest w pewnym sensie ojcem chrzestnym – wyobrażenia tej kultowej postaci świata fantasy.


Poza tymi większymi projektami Polch pozostawił po sobie niewiele komiksów, ledwo kilka pojedynczych albumów. Ostatnią mini serią jaką rysował był KRON (1999-2000), ale nigdy nie widziałem tego wydawnictwa na oczy. Oprócz komiksu, artysta zajmował się grafiką reklamową, storyboardem, ilustracją i okładkami dla wydawnictw beletrystycznych. Nie wyjechał nigdy poza Polskę i nie udało mu się zrobić kariery międzynarodowej – stąd jego aktywność komiksowa od połowy lat 90-tych XX wieku spadła do minimum (w czasie transformacji polski rynek komiksowy przechodził potężny kryzys). Próbowano przywrócić Polcha do panteonu aktywnych komiksiarzy po 2000 roku, stąd powroty do najważniejszych serii w latach 2003-2013, kiedy ukazały się tomy zamykające najważniejsze dokonania rysownika w tym medium. Niestety, inicjatywy te nie odniosły wielkiego sukcesu.

Poznałem Polcha w 2001 roku – wtedy już gromadził wokół siebie raczej starszych fanów niż ja. Nie był dla mnie sławnym polskim artystą, którego nazwisko odmieniano na salonach zachodniej Europy. Nie znałem też jeszcze wszystkich jego dokonań. A kultowa dla pokolenia moich rodziców seria Funky Koval raczej mnie odstraszyła od twórczości autora – niż do niej zachęciła. Komiks był zbyt hermetyczny i staroświecki. Stąd, gdy miałem okazję nie skorzystałem z możliwości zdobycia dedykacji, od czego by nie powiedzieć legendy polskiego komiksu. A dziś już Bogusława Polcha nie ma pośród nas…           

Komentarze

Popularne posty