Krzysztof Kowalewski 1937-2021
Poczułem dziś ukłucie. Umarł Krzysztof Kowalewski. Nie napiszę wam biografii tego faceta. Nie znam jej, nie obchodzi mnie specjalnie. Wiem, powiecie a co jeśli był gwałcicielem i faszystą? Ale nie był! Nie obchodzi mnie jego życiorys ponieważ - uwielbiałem go nie za losy, które przeżył tylko za wspaniały głos, aktorstwo, ciepło, humor. To że oglądając go prawie zawsze robi mi się cieplej na duszy.
Za Rocha Kowalskiego, milicjanta, kierownika produkcji Hochwandera (i nie tylko), szefa kompanii, SBka Molibdena (dwukrotnie), nauczyciela geografii, Pumpernikiela, "Dyra" szkoły a wreszcie za Zagłobę (ze śmiertelnie nudnej adaptacji...), czy za ostatnio puszczaną przez telewizor reklamę - nawet nie wiem czego - gdzie mówi, że kot mu wskoczył pierwszy raz na kolana od czasów czegoś tam co reklamuje reklama. I za wiele dubbingów...
Co za strata dla naszego małego Świata! Piękny aktor poszedł w dal...
No i pan Sułek z legendarnego słuchowiska Jacka Janczarskiego! Stworzył pan Kowalewski tam wspaniały duet z Martą Lipińską... Zawsze musiało to paść: - Kocham pana, panie Sułku! - Na co pan Sułek: - Cicho, wiem! - Niewiele młodsze to słuchowisko ode mnie...
OdpowiedzUsuńFantastyczna postać, podobno prywatnie świntuch - dowcipniś, co uwielbiała nieodżałowana Maria Czubaszek... Z dystansem do życia... Strasznie szkoda. Aż się zdziwiłem, że był już po osiemdziesiątce. Niektórzy ludzie w ogóle nie pasują do takiego wieku...
Tak się to sypie...
Tak przy okazji szkoda mi też zmarłego chwilę temu także zaskakująco sędziwego Ryszarda Kotysa - również to przecież kawał historii polskiego kina, i teatru... W ostatnich latach szczególnie znany jako Paździoch (Nigdy nie dam złego słowa powiedzieć o "Świecie według Kiepskich") Ech, do tych zacnych zmarłych dołączył jeszcze w październiku ubiegłego roku Dariusz Gnatowski - Boczek ze wspomnianego serialu - przemiły facet, u nas, tu w Krakowie, kochany też przez miłośników teatru, znany tu z ról Witkacowskich, Szekspirowskich...
Tak że idą, szpila za szpilą, a wszystkie kłujące...
Kotys i Gnatowski tak to wielka strata. Szczególnie ten Boczek, który przecież jeszcze w zupełnie nie starym wieku zmarł. I to był szok. Ale mi Kiepscy wychodzili lekko bokiem tu znów mój ojciec mi obrzydził ten serial, traktując go jako poradnik na życie - eh...
UsuńA Kocham Pana, Panie Sułku - jak mogłem zapomnieć! Co za grzech! Ale od kilku lat bojkotuję Trójkę i przestałem radia słuchać. Ale racja wybitnie fajne słuchowisko. Tylko jak to? Jesteś niewiele młodszy? Oni wystartowali w 1973, a nie w 1963 roku :-P
Słonko ty moje, toż napisałem przecie, że słuchowisko to młodsze jest trochę ode mnie ergo ja żem starszy od tegoż.
OdpowiedzUsuńJa ostatnimi czasy oglądam ze swoim facetem seriale... Wulgarne kreskówki, nadto Kiepscy, Przyjaciele, Monty Python...
Kiepskich lubię - to jest bardzo udana rzecz, trochę fajnych kreacji i trochę zabawy z bardziej wyrobionym widzem: czego tam nie ma: A to "Nieugięty Luke", a to "Siódma pieczęć", a to "Czterdziestolatek", a to "Lśnienie" , a to "Wojna światów"... Fajne aluzje, parodie... Kupa też literatury: od Witkacego po Czechowa, od Gorkiego przez Wellsa po Kafkę...
I tak oglądamy, odmieszkując czynsz... Jezu, chwilę temu minęło 13 lat odkąd postanowiliśmy zamieszkać razem, ale jeszcze nie miałem aż tak rozległych ciągów czasowych w towarzystwie tego swojego męża... W normalnych czasach to raczej mijaliśmy się... Rano buzi na do widzenia i każdy znikał na dzień niemal cały w swych sprawach... A po wszystkim jeszcze musieliśmy się trochę ukulturalnić, coś zjeść na mieście, kogoś odwiedzić albo ktoś nas odwiedzał... A teraz: ekrany, mikrofony, majtki, kalesony, skarpety... Matulu! Ile to jeszcze potrwa:))
No, Gnatowski miał ledwie 59 lat. Zabił go ten cholerny wirus. Odjechał w miejscu, którego szczerze nie znoszę, w Krakowie, w szpitalu przy Skarbowej... To taka szczególna ulica, bo przy niej pokochałem kiedyś teatr, a naprzeciw owego teatru jest ten okropny szpital, gdzie też zaczęło się zdychanie mojej matki. A nieco poniżej, dwa kroki od tamtego miejsca, w Instytucie Onkologii, odjechał mój poprzedni partner... Ilekroć mi się zdarza tamtędy przechodzić, to po prostu tracę czucie w nogach... Coś okropnego.