67
Ostatni rok w życiu mojego ojca był dziwnym czasem. Od śmierci Najukochańszej żyjemy w pokoju i wielkiej kurtuazji. Ale pomimo ogromnej ilości fałszu, jaki w tym się kryje, widzę, że mój ojciec zwyczajnie robi się stary. Coraz bardziej nie odnajduje się w bieżących realiach, a jego dużo młodsza partnerka dotrzymuje mu kroku w tym roku. Co jest akurat dość smutne.
Zatem ojciec od nas wciąż czegoś
potrzebuje i nie jest w tym tak uroczo dyskretny jak tata I’, absolutnie nie,
jest całkiem nachalny i nieowijający w bawełnę. Zróbcie mi to, ustawcie mi to,
a dla mojej tamto. I tak w koło. Ale to mi jakoś zupełnie nie przeszkadza. To
ma nawet swój urok. I w sumie ta nowa sytuacja całkiem mi się spodobała. Moje
negatywne zdanie uległo zmianie, a nawet I’ dostrzega, że stary chyba się
zmienił. Ale zawsze zostawiamy tu duże pole na margines błędu.
Niestety nasza sielanka nie
trwała długo, pod koniec swojego 66-go roku życia mój ojciec zaniemógł na
trzustkę. Pił całe życie, pił i lubił pić! Jego sprawa. Po pierwszym szpitalu –
całkowicie zdziadział. Po wyjściu ze szpitala, musiało być z nim źle, pierwszy
raz w życiu zaprosił mnie oraz I’ do owianego tajemnicą mieszkania swojej
partnerki. Nie wiem gdzie to odnotować – tuż po świętach zobaczyłem jak mój
ojciec mieszka. Był w fatalnej formie – podstarzały dziad – chodził po
ścianach, ledwo stał w miejscu. Kilka tygodni później znów szpital, znów
trzustkowe sprawy… Jakiś zabieg, czyszczenie flaków – i znów dziad, jeszcze
większy dziad. W planach poważniejsza operacja.
Kiedy dziś do niego zadzwoniłem, przyznał,
że nie wie czy za rok będzie jeszcze żył. Może bardziej z powodu zagłady, niż
swoich chorób. Zaproponował nam podwózkę do Francji nad Atlantyk, gdzie chce
uciekać po zakładanej agresji ruskich na Polskę. Całe życie lubił tak pierdolić
i żartami straszyć ludzi, czyli może jednak przeżyje jeszcze ten 67 rok życia?
Sto lat dziadu!
Komentarze
Prześlij komentarz